Piłkarski świat :D

http://no-soy-estrella.blogspot.com/ ----- nowy projekt . Proszę o komentarze i oceny i ogólnie .. :D

środa, 27 lutego 2013

Rozdział IV


  -Michał idziesz na pasterkę ? - to już 12 ? Matko . Zacząłem z nią rozmawiać o 19 , a tu już północ prawie . - Nie no .. Po co ja się pytam . - zaśmiała się mama .  - I tak się masz nie ruszać . Jeszcze lekarz mnie ochrzani .
-A co ze Skrą ? - zapytała siedząc na fotelu naprzeciw mnie .
-Nie wiem .Mecz jest za tydzień . Nie mam szans zagrać w tym stanie .Raczej ze Skrą muszę się pożegnać . A tak w ogóle . To skąd wiesz o Skrze ?
-No ja ogólnie dużo wiem - uśmiechnęła się podstępnie.
-Jesteś jak wampir ? - zadałem jej pytanie .. Bezsensowne pytanie . Co mi przyszło do głowy , żeby wyjechać z wampirami ?
-Nie . Wampir jak cię ugryzie to umierasz i już nikt nie może się uratować , chyba że inny wampir.
-Wampiry istnieją ?-spytałem zdziwiony . No proszę . Jakich ja się rzeczy dowiaduje .
-Tak . Chodź . Pokażę Ci coś. - powiedziała po czym wstała z fotela i udała się w stronę okna ciągnąc mnie delikatnie za rękę - Widzisz go ? Tego w czarnej kurtce pod latarnią?
-No widzę . - powiedziałam i dokładnie się przyjrzałem .
-To wampir .
-Skąd wiesz ?
-Widzę to .
-Aha . - powiedziałem po czym spojrzałem na nią.
   Po około godzinie rozmawiania , zrobiłem się strasznie śpiący i usnąłem .
 *Tego Samego Dnia o 10 *
   Obudziły mnie wrzaski Kuby z dołu . Oczywiście były to wrzaski radości . Wstałem z łóżka. O dziwo nic , w ogóle nic mnie nie bolało . Mogłem już w pełni ustać nogą na podłogę. No ale tak z dnia na dzień wszystko jest dobrze , nic nie boli ?
-Paulina - powiedziałem siadając na łóżku .
-Tak ? - pojawiła się . W ręku trzymała jakiś dziwny woreczek.
-Czy to , że nic mnie nie boli to twoja sprawka ? - zapytałem i uśmiechnąłem się .
-Może . A no właśnie . Tu - wyciągnęła przed siebie woreczek - Mam twój ból.
-Ten świat jest powalony- powiedziałem i upadłem na łóżko.
-Jeszcze go nie poznałeś .
-Naprawdę ? Wampiry , Anioły Śmierci ...
-Wilkołaki , wiedźmy , wróżki ,czarodzieje, Anioły zła , Anioły dobra .- przerwała mi .
-No właśnie . -powiedziałem.
   Zszedłem na dół na śniadanie Bożo-Narodzeniowe .Jak zawsze dużo pytań.Czy mam dziewczynę , co z Bełchatowem , dlaczego nie uginam się z bólu jak wczoraj.Co roku te same pytania . Jedynym nowym pytaniem było pytanie o ból i o Bełchatowie . Chociaż i tak co roku każdy się pytał w jakim klubie chciałbym grać i zawsze rozpoczynał się temat PGE SKRY BEŁCHATÓW .
  Siedziałem spokojnie na krzesełku i powolnie delektowałem się sernikiem mojej mamy . Spojrzałem na szafę . Siedziała na niej Paulina i zadziornie się uśmiechała . Chciała zrobić ze mnie idiotę chorego psychicznie i widzącego różne dziwne rzeczy , których nie ma.No cóż.Czułem jakbym znał ją od wielu , wielu lat.Naprawdę.Wyglądem przypominała mi kogoś,kogo znam , ale za cholerę nie mogłem odgadnąć kogo . Nie chciałem jej pytać . Może kiedyś widziałem ją na ulicy ? Może mi się wydaje ?
-Michał - ustał koło mnie mój brat i zrobił maślane oczy . Coś chciał . Wiedziałem to .
-Tak ?
-Możesz pomóc mi rozstawić tor samochodzików , który wczoraj dostałem ?
-Dobrze - powiedziałem po czym wstałem i udałem się do pokoju małego razem z nim . Usiadłem na podłodze i zostałem pochłonięty składaniem zabawki . Oczywiście nie mogło zabraknąć Pauliny.
-Masz dziewczynę ? - Kuba uśmiechnął się zadziornie
-Ej , młody . Takie rzeczy cię interesują ? No ale w każdym razie - nie mam .
-A Agata ? - cwaniak cholerny !
-Agata to koleżanka . - powiedziałem i spojrzałem na Paulinę .Siedziała na parapecie .-A w ogóle to kto ci powiedział o to żebyś się mnie o to spytał ?
-Ciocia Kasia - wyszczerzył się - Ups . Miałem nie mówić - zaśmiał się . - A tak w ogóle .. To jak jesteś wolny to ja ci załatwię taką partie że ojoj ! -Ciekawe kto go nauczył takiego słownictwa.
-Tak ? A jaką polecasz - zgiąłem kolano i oplotłem wokół niego ręce .
-No masz do wyboru . Albo znajdziemy jakąś na internecie , albo u mnie w grupie jest taka Kasia , której się podobasz - śmiesznie poruszył brwiami .Spojrzałem na Paulinę , która mało co nie pękała ze śmiechu.No tak . Zapomniałem że Kuba od urodzenia miał zdolności do racjonalnego myślenia i doskonałej znajomości reklam . Zapewne oglądał reklamę jakiegoś portalu randkowego i uznał że jego brat powinien mieć dziewczynę , wtedy może będzie o jeden prezent więcej . No bo brat nie umie wybierać doskonałych prezentów .
-A skąd taki pomysł że chce dziewczynę ? - zaśmiałem się .
-No bo jesteś już stary a u nas nie było dawno wesela .
-Pogadamy jak będziesz w moim wieku - zacząłem go łaskotać .
-A będziesz grał w Skrze ? - mówił w przerwach pomiędzy kolejnymi wybuchami śmiechu .
-Nie wiem . - spojrzałem na parapet . Nie było jej . Rozejrzałem się po pokoju . Była . Siedziała przy drzwiach balkonowych oparta o szybę .
-Czego ty tak wypatrujesz ? - zapytał robiąc podejrzliwą minę .
-A niczego . Masz tu bałagan . - powiedziałem - Posprzątaj .-zaśmiałem się .
-Skoro dla Ciebie jedna zabawka , którą POWTARZAM sam składałeś i porozwalałeś część po podłodze , to bałagan to sam to sprzątnij - powiedział i podrapał się po swojej blond czuprynie .

/\/\/\/\/\
Matko .. Przepraszam że taki  krótki , ale jestem tak chora że o matko . Nie moge nic robić bo wszystko co robie i tak kończy się bólem kręgosłupa :D Wszystko mnie boli -_-

Podoba się ? I mam pytanie - czy podoba wam się postać Kuby ? ;D

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział III


 Obudziem się podłączony do różnych urządzeń.Przed moim łóżkiem stała moja mama , tata , Kuba i Krzysiek z Iwoną .
-Michał - powiedziała mama i złapała moją rękę . Po jej policzkach spływały łzy .
-Co się stało ?-zapytałem .
-Miałeś wypadek - powiedziała .
-A no tak.Taka gapa ze mnie - zaśmiałem się
  **Godzine później**
-No to my już pójdziemy.Musisz odpoczywać . - powiedział Tata i wyszli z sali .
  Siedziałem i wpatrywałem się w sufit . Spojrzałem na okno i ujrzałem ją.. Tego .. Anioła Śmierci . Nie wierzyłem jej . Nie ma czegoś takiego jak Anioł Śmierci . Nie ma różnorodnych zjaw na tym świecie . NIE - MA !
-Kim jesteś ? - powiedziałem po czym spojrzała na mnie . Była piękna.Była blondynką o piwnych oczach .
-No jak już mówiłam jestem Paulina .
-A nazwisko ?
-Nie mam nazwiska .
-Jak co ? - zapytałem - Nie jesteś Aniołem .
-Dlaczego tak sądzisz ? - spojrzała w moje oczy .
-Bo nie ma czegoś takiego . - powiedziałem po czym .. zniknęła ?
-Naprawdę? -szepnęła do mojego ucha . Pojawiła się po drugiej stronie łóżka. To nic nie znaczy.
-Dlaczego mnie uratowałaś ?
-Chciałeś żyć . - powiedziała . Złapałem ją za rękę . Spojrzałem na jej szyję , na którym były ślady zadrapań . Gdy zobaczyła że patrze się na jej zadrapania , momentalnie zakryła ją ręką .
-Co to ?
-Nic . - powiedziała - Kara .
-Za co ?
-Za uratowanie kilku żyć. - powiedziała i podeszła do okna . - Złap mnie za rękę to zobaczysz . - powiedziała i podała mi rękę . Złapałem ją . Przed moimi oczami pojawiła się komnata . Czerwono - czarna , w której kątach płonęły kwiaty . Ujrzałem ją . Stała w szacie przed wysokim , około 40 letnim brunetem w czarnej szacie . Po chwili .. jak mniemam Paul . Chwycił dwa noże i przejechał po jej szyi . -Widzisz ? - zapytała
-To ... Przezemnie ?
-Nie .. Tak . Przez każdego . Jestem i tak do tego przezwyczajona . - uśmiechnęła się .
-Przepraszam - powiedziałem.
-Za co ? Nie masz za co mnie przepraszać. Tylko zapamiętaj.Nie zmarnuj tej szansy . - powiedziała i zniknęła .
-Przyjdziesz jeszcze do mnie? - zapytałem .
-Może tak , może nie . - powiedziała . Nadal była niewidzialna . - Nie obiecuje .
-Czyli przyjdziesz . - uśmiechnąłem się . Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi.Czy to możliwe że jest ktoś taki jak Anioł Śmierci ? A może to wszystko to jeden wielki sen , może jestem w śpiączce ,czy coś?
**Kilka dni później - 24 Grudnia**
-Paulina .. - powiedziałem - Jesteś tutaj ? -od tamtego czasu ani razu się nie pojawiła.Może to na prawde jakiś żart czy coś?Jakieś zwidy powypadkowe .
-Michał.. -powiedział nieśmiało Kuba otwierając drzwi .
-Tak ? - odwróciłem się do niego,co było wielką trudnością z bolącymi wszystkimi kościami.Wogóle to lekarze nie wiedzą jakim cudem nic sobie nie złamałem .
-Na ile zostajesz ?
-A niewiem.Pewnie na dłużej niż zwykle - usiadłem na łóżku .
-To fajnie - uśmiechnał się i mocno mnie przytulił . -Mama powiedziała żebyś zszedł bo zaraz przyjeżdżają na Wigilie .
-Zaraz zejde - powiedziałem i wstałem z łóżka .Młody , bo tak zawsze go nazywałem , zszedł na dół.Usiadłem na fotelu i z wielkim trudem założyłem śnieżnobiałą koszulę oraz spodnie .Nic nie mówiłem im o Skrze .Może mnie przez ten wypadek wogóle nie wezmą.No cóż.Pech to pech . No ale trzeba im powiedzieć. Zszedłem na dół i usiadłem przy stole , przy którym siedzieli już wszyscy zaproszeni . Podzieliliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do kolacji wigilijnej . No oczywiście nie mogło zabraknąć życzeń o moich sukcesach siatkarskich.. I zdrowia po wypadku . Nie wiem czy po tym dadzą mi wogóle wsiąść za kółko..
-Mogę coś powiedzieć ? - zapytałem
-A mów - powiedziała babcia i uśmiechnęła się .
-Bo chodzi o siatkówkę ..Jest taki klub , który chce mnie u siebie ..
-A jaki ? - powiedział zaciekawiony wujek , dzięki któremu zacząłem grać .
-PGE Skra Bełchatów . - wystawiłem szereg białych zębów . Wiedziałem że mi nie uwierzą .
-BEŁCHATÓW ? - powiedziała mama i zrobiła wielkie oczy .
-Tak .
-To wspaniale - przerwał wujek . -Widzisz , gdyby nie ja . -teatralnie zakręcił oczami i poprawił koszulę.
  *Po kolacji*
  Perfumy , koszule . No jak zawsze.Piłka do siatkówki o której marzyłem.Ciągle myślałem o tej Paulinie . Kim ona jest?Dlaczego się nie pojawiła .
-Paulina - powtórzyłem - Jak tu jesteś to mi powiedz co mam jutro założyć . Niebieską koszulę czy czarną .
-Czarną - usłyszałem . Więc jednak tu jest !
-A więc jesteś - uśmiechnąłem się po czym ją ujrzałem . Pojawiła się . Stała oparta o parapet uśmiechając się przy tym zadziornie .
-Cały czas byłam .
-No to się do mnie nie odzywaj .
-Spoko - powiedziała i zniknęła .
-Nie ! Żartowałem .
-Wiem - znowu się pojawiła .
-A dlaczego jesteś Aniołem Śmierci ?
-Długa Historia . - powiedziała .
-Mam czas .
-Bo widzisz . Tak samo jak ty nie chciałam umrzeć.Tylko dla mnie było już za późno.Paul wtedy też chciał mnie uratować . Ale mu się nie udało , więc zrobił mnie jednym z nich.- powiedziała i usiadła na łóżku .Na sobie biała czarną koszulę i niebieskie spodnie.
-A Anioły nie mają skrzydeł ? - zapytałem .
-Mają - powiedziała po czym wstała a za nią pojawiły się czarno czerwone skrzydła . - Ale Anioły Stróże mają więcej bajerów - zaśmiała się .
-A co robią Anioły Śmierci ?
-Naprawdę ? Nie wiesz ? Ktoś umiera , my przychodzimy i zabieramy ich do osądzenia . Albo .. możemy coś zrobić i dać im życie . Jak ja Tobie . Ale potem ponosi się za to karę . Widziałeś to .
-Aha - powiedziałem wpatrzony w nią . - A umiesz Matematykę ?
-Tak . Wszystko . Mamy te fajne ,zdolności' . Ale nie wiem po co nam matematyka.-zaśmiałem się.Ciągle na nią patrzyłem .Była taka piękna.
-A umiesz czytać w myślach ?
-Umiem . Ale widzisz . W Twoich nie mogę .Masz szczęście - UF ! Jeszcze by wiedziała że mi się spodobała . -Troche to dziwne . To tak .. jakbyś był pod opieką ..
-Czyją - zapytałem . To wszystko stawało się coraz bardziej dziwne
-Rosalie .
-A kto to ? - powiedziałem i chwyciłem szklankę z wodą .
-A .. nikt . Nie ważne .

/\/\/\/\/\
Podoba się ? :D

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział II

                                                             
  Usiadłem na kanapie przed telewizorem w salonie i włączyłem go. Oparłem się prawą rękę , której łokciem opierałem się o oparcie kanapy .Ignaczak uznał że dzisiaj to ON zrobi kolacje . Na wszelki wypadek blisko siebie zostawię telefon i napisze numer na pogotowie .. No tak na wszelki wypadek.
-No to dzisiaj będziesz jadł .. no ten .. Poczekaj - spojrzał na blat w kuchni -Wiem ! No spagetti .
-No tak , bo to taka ciężka nazwa - zaśmiałem się .
-No a żebyś wiedział - powiedział i postawił przede mną niebieski talerz z makaronem .-Nie martw się . Nie zatrułem. - wypiął mi język .
*Następnego Dnia*
-Ignaczak do cholery jasnej ! - krzyknąłem
-Co ? - wychylił głowę zza drzwi do łazienki .
-Mówiłem coś na temat TWOJEJ szczoteczki w moim kubku - rzuciłem mu nienawistne spojrzenie po czym bez żadnego powodu wybuchnęliśmy śmiechem . No na prawdę. Nienawidziłem jego szczoteczki w moim kubku , a on - cham - zawsze ją tam zostawiał .-A tak wogóle to moja mama dzwoniła .
-No i co ? - zapytał
-Mam dzisiaj przyjechać.Treningów nie mamy , więc jest okej.Twoja mama powiedziała że masz przyjechać jutro - No tak . Z Ignaczakiem znamy się już od przedszkola.Mieszkamy w jednym mieście jakim jest Szczecin.No trochę daleko mamy .. A z siatkówką to było niezamierzone.Mój wujek razem z tatą Krzyśka mieli wypadek , a tego samego dnia był turniej.Powiedzieli że mamy grać za nich.Wtedy wszyscy stwierdzili że mamy talent..
-Oo.. Ale ciastem twojej mamy się podzielisz ? - jego oczy zrobiły się pięciozłotówek , a ręce złożył jak do modlitwy .
-Sam przyjdziesz. - powiedziałem po czym wyszedłem z łazienki i założyłem buty .
-Gdzie idziesz ?- zapytał
-No muszę jakieś prezenty kupić . Idziesz ze mną ? - zapytałem i jednocześnie zacząłem zakładać kurtkę
-Dobra..Ja też coś kupie - powiedział i również założył kurtkę i buty .
   Udaliśmy się do Arkadii. Chodziliśmy po sklepach . Z ubraniami , zabawkami itp. Dla młodszego .. no dużo młodszego - 7 letniego brata kupiłem oczywiście piłkę no piłki nożnej z Ekstraklasy . Dla mamy zielony sweter ze świątecznymi wzorkami , a dla taty niebieską koszulę.Ignaczak kupił jakieś ciuchy , nawet nie patrzyłem co on tam kombinował .
-Michał ! - usłyszałem głos dziewczyny . Odwróciłem się i moim oczom ukazała się rudowłosa Agata.
-Cześć - uśmiechnąłem się .
-A ty jeszcze nie w domu ? - zapytała
-Nie . Dzisiaj jadę - powiedziałem i usiadłem na krzesełku w Strasburg Coffee .
-O . To pozdrów rodziców i Kubę  . - uśmiechnęła się - Ja jadę dopiero pojutrze . Mam jeszcze kolokwium - upiła łyk kawy . -Podobno jakiś straszny wypadek był na drodze do Szczecina.
-Tak ? - zapytałem
-No podobno . Słyszałam w radiu w autobusie .Podobno samochód z tirem się zderzył. Ja już idę . Musze się jeszcze douczyć - powiedziała po czym uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek - Wesołych Świąt .
-Nawzajem - powiedziałem po czym odwróciła się i odeszła .
   Po około godzinie poganiania Ignaczaka , żeby szybciej pił kawę - nareszcie udaliśmy się do mieszkania . Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do mojego czarnego Audi, zamknąłem samochód i udałem się powtórnie do mieszkania.Usiadłem na kanapie i przez chwile się ogrzewałem.No tak .. GRUDZIEŃ .
-Ja chce Maj ! - powiedziałem i spuściłem głowę do tyłu .
-A kto nie chce - Ignaczak usiadł obok mnie i włączył telewizor .
-Śmiertelny wypadek na drodze krajowej do Szczecina.Pasażer czerwonego Opla zginął w drodze do szpitala . - usłyszeliśmy głos redaktorki-Kierowca tira , i którego wykazano 0,2 promila alkoholu  we krwi , na samym początku uciekł z miejsca zdarzenia,lecz policja udała się w pościg i znaleziono go w Gdańsku. - Ignaczak przełączył na jakiś kanał muzyczny .
-A kiedy jedziesz ? - zapytał .
-No za chwile . - powiedziałem i łokciami oparłem się o kolana . - Zimno mi .
-Ja jeszcze pojadę do Iwony.Mam z nią jechać do moich rodziców , a później mamy jechać do niej do Kołobrzegu . - powiedział i westchnął .
-Współczuje jej . - powiedziałem i spojrzałem na niego .
-Dlaczego ?-spojrzał na mnie pytająco .
-Bo musi się pierdzielić z tobą - powiedziałem i odskoczyłem z kanapy.Wiedziałem że Ignaczak zrobi ,, zamach mistrza'' . Po ostatnim miałem małe problemy z okiem ..
-Cham - powiedział i zaśmiał się.-Wiem że żartujesz .
-Pff . - powiedziałem i ręce oparłem na biodrach .
-A tak wogóle to mieliśmy tu sprzątać . Ej !
-No to musisz sam - wyszczerzyłem się . - No dobra .. Ja jadę już . Bo nie zdążę jeszcze dzisiaj.
-To spadaj - powiedział po czym zaczął mnie pchać w stronę drzwi .
-No dobra - powiedziałem i wyszedłem .
  Wsiadłem do samochodu i włączyłem radio , z którego poleciała jakaś Wakacyjna piosenka . Summer Paradise jak mniemam .. Wspomnienia . - westchnąłem . Nacisnąłem pedał gazu i udałem się w drogę .
 Śnieg padał niemiłosiernie . No lepsze to niż plucha w święta , chociaż u nas zawsze jest plucha.Z radia poleciał komunikat spikera , z prośba o zwolnienie z powodu śliskich dróg.Spojrzałem na licznik.50 km/h . No wolniej się nie da ? Na drodze korek jak cholera . Na moim uchu zalegała słuchawka telefoniczna ,która zaczęła dzwonić.
-Gdzie jesteś ? - zapytał Ignaczak
-A nie wiem .. Chyba w Poznaniu .
-Jedziesz przez Poznań ?
-No tak.Tutaj mi kazali jechać.Podobno na innych drogach jeszcze gorzej niż tu .
-No dobra . To jedź . Nie przeszkadzam - powiedział i się rozłączył.
   Jechałem spokojnie .Przede mną rozciągał się gigantyczny korek.Czerwone światło . Rozejrzałem się dookoła . Spojrzałam w boczną szybkę i ujrzałem jadący przez jakieś pole samochód z prędkością chyba 200 km/h . Jadącym prosto na mnie .. Ujrzałem tylko przestraszoną minę kierowcy i po chwili usłyszałem tylko dźwięk pękających szyb i trzaskanego metalu . Przed sobą ujrzałem dziewczynę ubraną w czarną koszulkę i czarne spodnie.Była .. piękna . Przepiękna  . Nie miała kurtki.
-Kim jesteś ? - zapytałem . Był to dla mnie wielki wysiłek .
-Aniołem . Śmierci . - powiedziała
-Ale ja nie chce umierać - powiedziałem a po moim policzku spłynęła słona kropla .
-Nie mogę nic zrobić - powiedziała i chwyciła moją rękę .
-Naprawdę?-powiedziałem po czym usłyszałem dźwięk pękających kości .
-Michał .. Tak masz na imię ?
-Tak .
-Ja jestem Paulina .
-Paula ?
-Paulina - zaśmiała się .-Paul mnie zabije .. Ale dobra . - powiedziała i wstała - Vivir - powiedziała patrząc w niebo i zniknęła .
/\/\/\/\/\/\/\/\
Peeeeeeeeeeeeeeeeeroszę :D
Siemano :D
Mam nadzieję że podoba się :3
Niedługo postaram się dodać kolejny .

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 1 Część 2


  Szedłem powolnie po dość ruchliwej ulicy Warszawy . Co chwila rozglądałem się po oświetlonych budynkach i ulicach . No tak . Niedługo święta .. Kochałem Ten czas . Uwielbiałem wracać do domu i wciągać cudowny zapach wypieków mamy . Niestety .. na to muszę poczekać jeszcze tydzień . Na ten czas muszę siedzieć w Warszawie i codziennie pomykać na Uniwersytet .Trzy lata Studiów to już nie przelewki . No ja , jako 22 , prawie 23 letni student , powinienem być bardziej ogarnięty niż jestem . Zawsze ciągnęło mnie do siatkówki . Nie wiedziałem dlaczego , ale mnie ciągnęło .Kochałem w nią grać . Nawet jestem na studiach sportowych . No w każdym razie jestem Michał . Michał Bąkiewicz . Jak już wcześniej wspomniałem mam 22 , prawie 23 lata i kocham wciągać zapach świątecznych wypieków mojej mamy oraz siatkówkę . Nigdy nie miałem poważnej dziewczyny.Zazwyczaj bawiły się mną i wykorzystywały to , że jestem w popularnym klubie siatkarskim jakim jest Grand Warszawa.Jestem też roztrzepany . Strasznie. Potrafię przejść przez pasy , a później zastanawiać się jakim cudem znalazłem się na drugiej stronie ulicy .. To mnie czasem przeraża.
-Cioto ! - krzyczał Krzysiek , mój BEST FRIEND FOREVER .. Czy jakoś tak - Chodź tu
-No po co ? - zapytałem idąc dalej po zaśnieżonym chodniku
-Może mi pomóc ? - zapytał . Obejrzałem się za siebie i ujrzałem pana Ignaczaka .. Całego w śniegu i z noga utkniętą w zaspie .
-Dlaczego ty po prostu nie wyciągniesz tej nogi ?
-Bo śnieg jest kurde twardy . - powiedział po czym chwyciłem jego nogę i mocnym i zwinnym ruchem wyciągnąłem ją z zaspy - Zrobiłeś mi siarę na pół Warszawy .
-Ja ? - zapytałem
-Tak . Ty ! - powiedział po czym walnął mnie w głowę i się zaśmiał . - A teraz chodź , bo mi zimno.Noga mi zamarzła .-zaczął otrzepywać ją ze śniegu .Udaliśmy się w stronę naszego mieszkania,które i tak mieliśmy od klubu siatkarskiego. No nic. Mieszkanie z Ignaczakiem , źle działa na mój mózg.No cóż . Trzeba jakoś z tym żyć.
  Weszliśmy do mieszkania , w którym jak zawsze panował syf.
-Może jakoś tu posprzątamy .. No przed świętami . - powiedziałem - Tak na poważnie.No wiesz . Kurze i tym podobne..
-No co ty ?! Do świąt jeszcze tydzień , a i tak jak posprzątamy , następnego dnia będzie to samo-powiedział i włączył telewizor .
-No w sumie .. Masz racje . Aż się dziwie -udałem się do mojego pokoju,w którym jako-tako było czysto.No w końcu praktycznie nikogo do niego nie wpuszczałem.Walnąłem się na łóżko i chwyciłem pilot , którym włączyłem telewizor .No akurat leciał mecz PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovi. Skra .. Moje największe marzenie . No ale cóż.Nie jestem na tyle dobry , niestety .Moją przyszłością jest albo gra w Grand Warszawa , albo-mam nadzieję że nie-siedzenie w domu i pracowanie w biurze , na co z moim wykształceniem , raczej bym się nie załapał.No ale cóż.Jakoś trzeba z tym żyć.
   Leżąc na łóżku , zacząłem czytać Przegląd Sportowy. Później chwyciłem zwykłą gazetę , ponieważ przyciągnął mnie nagłówek .
,,Cudownie uratowane dziecko z płonącego samochodu.Świadkowie sądzą , że widzieli dziwną zjawę''
Zjawa ? Nigdy nie wierzyłem w duchy.Tym ludziom najwyraźniej musiało się coś wydawać. Odłożyłem gazetę i spojrzałem na sufit.Wpatrywałem się w niego bezsensownie. Po chwili usnąłem.
*Następnego Dnia*
-Wstawaj ! Jest Sobota , a za godzinę mamy trening - powiedział Igła.
-Zaraz - przewróciłem się na drugi bok .
-Wiesz , że jak się spóźnimy.. Co przy obecnej godzinie i drodze jaka dzieli nas od hali jest dość prawdopodobne..Hugens znowu się na nas wkur...wkurzy .
-Zaraz - powiedziałem po czym otworzyłem oczy i powoli zbierałem się do wstania . Matko! A mógłbym teraz spać.No w każdym razie nareszcie wywlokłem się z łóżka.Udałem się w stronę łazienki,rozbudziłem się chlapiąc na twarz zimną wodę ,zrobiłem szybki prysznic,ubrałem się w jakieś dresy i do torby zapakowałem strój klubowy.Ignaczak męczył się zakładając buty.Była 9:30 , więc mieliśmy jeszcze 30 minut. Założyłem buty i ciepłą kurtkę i wraz z Krzyśkiem udaliśmy się do samochodu , którym pojechaliśmy prosto na trening. Weszliśmy na hale , szybko przebraliśmy się w szatni i udaliśmy się na boisko . Na szczęście Hugensa jeszcze nie było . Tak .. Zły Peter Hugens to niebezpieczeństwo.Ale i tak każdy go uwielbia , tylko jak jest zły to lepiej nie podchodzić.Raz gdy spóźniłem się na trening rok temu , kazał mi biegać 20 kółek wokół hali , na mrozie -10 i padającym .. sypiącym śniegu,pomiędzy zaspami . Tak .. to chyba wtedy pokłócił się z żoną.No niestety . Ja to mam wyczucie .
-Więc krótka rozgrzewka i gramy chłopacy ! Omówimy taktykę na spotkanie , które odbędzie się już w poniedziałek.Bąkiewicz ! - krzyknął - Muszę z tobą porozmawiać .
-Dobrze - powiedziałem po czym Ignaczak rzucił mi pytające spojrzenie . Wzruszyłem ramionami i udałem się za trenerem do jego gabinetu . Usiadłem na krzesełku i oparłem głowę o prawą rękę .
-To co się stało ? - zapytałem
-Bo jest sprawa .. A dokładnie .. Jeden klub jest Tobą zainteresowany .
-Tak ? A jaki ? - zapytałem od niechcenia .
-PGE Skra Bełchatów - westchnął
-Że co ? - poderwałem się -Skra ?
-Tak ..Sztab Szkoleniowy ma przyjechać na poniedziałkowy mecz. Musisz się spisać - powiedział po czym klepnął mnie po ramieniu . Czy ja kurde dobrze słyszałem ? PGE SKRA BEŁCHATÓW chce żebym u nich grał ? Matko .. Chyba Ignaczak mnie nie dobudził .
-Bąkiewicz ruszaj dupę ! - krzyknął trener - Musisz TRE-NO-WAĆ . Bo inaczej w poniedziałek co najmniej trafisz do jakiegoś klubu ze szkoły podstawowej . Sta-raj się ! - dokończył
-Już idę - powiedziałem i udałem się w stronę wejścia na hale .
-5 kółek . - powiedział Ignaczak
-Spoko . - uśmiechnąłem się
-A ty co taki wesoły - powiedział w biegu
-A no .. Powiem Ci w domu - powiedziałem .Po około 2 minutach zrobiliśmy te 5 kółek i trener podzielił nas na 2 drużyny . Oczywiście ja byłem z Ignaczakiem .. No bo jakby inaczej .Libero musiał być Ignaczak.
-Starajcie sie! - powiedział patrząc na mnie - Musicie dać popalić Michałowi - wszyscy na mnie spojrzeli.Trener się zaśmiał . Jak mniemam jego stosunki rodzinne się polepszyły . Chyba że to z nerwów . Nie wnikam , bo jeszcze sobie coś pomyśli , a tego już bym nie chciał . Jeszcze odesłałby mnie do Rosji.Co by to było .. No ale połowę moich ,,sukcesów'' zawdzięczam oczywiście jemu . No i zainteresowanie PGE Skry , tez mu zawdzięczam . No bo w końcu wiem , że on tam swoje wtyki miał . A zresztą , nie po to zostawałem po treningach na życzenie trenera , który walił we mnie pięcioma piłkami naraz , żeby ten osobnik nie miał w tym żadnego interesu.On od zawsze na mnie skupiał największą uwagę . Aż mnie to przeraża.No ale może kiedyś będę w reprezentacji.. Nie no . Przesadziłem .
-Ignaczak przyjmij to - krzyczał - Dobrze ! Poślij to na Bąkiewicza ! Dobrze . Bąkiewicz przyjmij i do Łódzkiego . Łódzki podaj do Bąkiewicza . Bąkiewicz atakujesz - krzyczał po czym od gwizdnął - Dobrze Bąku ! Tomas , serwujesz . Ślij na Bąkiewicza . Bąkiewicz odbierz . Łódzki podaj do Sowiego , Sowi , atakujesz - krzyczał - No nie . Sowi . Większy wyskok i więcej siły . Pamiętaj !No dobrze . Gramy .
  *2 godziny później*
-Co ? Że co ? Że Skra ? Skra Bełchatów ? Jesteś pewny , że nie pomyliłeś ze UKS Bełchatów ? Na pewno ?
-Na-pe-wno ! - przeliterowałem po raz chyba setny - Trener sam powiedział , że sztab szkoleniowy Skry przyjedzie .
-Ty .. No to super . ! - zaczął skakać - Ale zaraz .. Ale ja zostanę sam . Zostawisz mnie ? - posłał mi nienawistne spojrzenie
-Ja ? Haha . Nie przyjmą mnie do Skry , chyba cię coś boli człowieku . O tu się puknij ! - wskazałem na czoło pod którym zapewne znajdował się mózg , którego Ignaczak nie

/\/\/\/\/\
Może być ?
;D
Za wcześnie dodane , stanowczo :D Ale chce wiedzieć czy pisać to dalyyy :D

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział XXXV The End

Music ♫
Rozdział 35 - Koniec .
Przepraszam , że krótki :/ No ale ..  Ale .. Nie mam wytłumaczenia . Więc .. Macie OSTATNI rodział tej zagmatwanej opowieści :3 Ale ! Będzie 2 część:) - Ci sami bohaterowie .. No prawie .Jeżeli źle dobrałam muzykę .. to przepraszam . Nie znam dużo smutasów . Włączcie jakiegoś smutasa . :D
   Gwałtownie poderwałem się z łóżka.Spojrzałem na okno.Było jeszcze jasno.Wstałem z łóżka i zakręciłem się obok Nikoli,aby sprawdzić czy wszystko jest okej.Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi .Podszedłem do nich i je otworzyłem. Przede mną stała ciocia Niny.
-Dzień Dobry-przywitałem się - Proszę , proszę- odsunąłem się od drzwi i wskazałem na salon .
-Cześć Michał.Wielkoludzie- uśmiechnęła się . Wyraźnie widziałem, że była czymś przybita.No ale jak tu nie być przybitym , skoro za chwile Nina będzie miała przeszczep.Podali jej już chemie.Jest gotowa na przeszczep.Wszystko będzie dobrze Michał.Wszystko będzie dobrze! Musi być dobrze! - No to możesz już iść do szpitala.Ja zostanę z Nikolą - powiedziała i poklepała mnie po ramieniu.
-Dobrze .. - powiedziałem po czym udałem się w stronę sypialni.Z szafy wyciągnąłem jeansowe spodnie oraz niebieską koszulkę.Szybko je ubrałem i powtórnie udałem się do salonu.Założyłem buty , chwyciłem klucze . -No to .. ja już pójdę. - powiedziałem po czym zniknąłem w progu drzwi .
**Kilka godzin później**
-Czyli .. Wszystko jest dobrze -zapytałem
-Tak .. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.- powiedziała Doktor Wiktoria-Przeszczep się przyjął , jest dobrze.Tylko teraz musi przebywać na sali . Nie możemy dopuścić żeby jakiekolwiek zarazki dostały się do organizmu . - powiedziała.Odetchnąłem z ulgą . Wszystko było dobrze ! Przeszczep się przyjął . Czy życie może być piękniejsze?Chwyciłem telefon i wystukałem na dotykowej klawiaturze numer cioci Niny , która poprosiła abym po operacji do niej koniecznie zadzwonił .
-Halo ? - powiedziała
-No już po - powiedziałem po czym sam do siebie szeroko się uśmiechnąłem
-Tak?No to jak ? Jest Dobrze ?
-Tak ! Przeszczep się przyjął . Wszystko idzie na dobrą drogę - powiedziałem
-To wspaniale ! - niemal krzyknęła .
-Wiem .. - powiedziałem po czym obok mnie ustała pielęgniarka . - Ja kończę . - rozłączyłem się - Co się stało ?
-Nie .. Nic . Ale może pan wejść do małżonki . Tylko przedtem proszę założyć to , to i to - wręczyła mi do ręki zieloną .. bluzkę ? Jakąś maskę oraz takie skarpety na buty.Założyłem to szybko i udałem się do środka .
-Jak się czujesz ? - zapytałem
-Dobrze - uśmiechnęła się . Jej oczy były..sine . Usta też.Może to po operacji .. Dlatego ?
-To dobrze - odwzajemniłem uśmiech - A ładnie wyglądam ? - zapytałem
-Bardzo-odpowiedziała-A co u Nikoli ?
-U Nikoli wszystko dobrze.. Jest z twoją ciocią.-powiedziałem i usiadłem obok niej .
-Kocham Cię .. was - powiedziała i spojrzała w sufit .
-Ja .. my Ciebie też . Nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnęła się szeroko , wystawiając przy tym szereg białych zębów .
*Pół godziny później*
   Nareszcie . Brakowało mi jej . Cholernie . Mimo że to jeden dzień - brakowało mi tej osoby  ,która nadaje sens temu powalonemu życiu . Wróciłem do domu i rozebrałem się . Udałem się do salonu . NA dworze było już ciemno , tak zresztą jak w pokoju . Jedynie telewizor grał . Nikola spała w wózku , a na kanapie spała ciocia Niny .
-Halo - powiedziałem - Ciociu - delikatnie szarpnąłem jej ramię.
-Tak - powiedziała zaspana
-Niech ciocia położy się w sypialni - powiedziałem - Ja się prześpię na kanapie .
-Nie .. Nie trzeba
-Trzeba trzeba . - powiedziałem po czym złapałem ją za rękę i delikatnie podciągnąłem. Wstała i nieprzytomna udała się do sypialni . Położyłem się na kanapie , okryłem się kocem i zacząłem patrzeć na cichutko śpiącą Nikolę . Nim się obejrzałem - zasnąłem.
**Następnego Dnia**
    Obudził mnie płacz Nikoli.To dziwne . Od kilku dni wcale nie płakała . Wstałem i podszedłem do niej . Chwyciłem ją i ułożyłem na moich rękach po czym zacząłem delikatnie bujać i chodzić po mieszkaniu . Gdy byłem w kuchni w moje oczy rzuciła się czerwona kartka . Chwyciłem ją i zacząłem czytać .
    ,,Michałku , ja jestem u Niny . Nie chciałam Cię budzić , więc zostawiam ta karteczkę''
Może też pójdę do niej ? No .. chciałaby zobaczyć Nikolę .
Założyłem buty , a Nikolę wsadziłem do nosidełka . Okryłem cieniutkim kocykiem i udałem się do samochodu . Przestała płakać .
  Po kilku minutach byłem już pod szpitalem . Wysiadłem z samochodu , chwyciłem nosidełko i udałem się do budynku . Wszyscy niemal biegali po szpitalu . Udałem się pod salę Niny .. Nie było jej . Zacząłem chodzić po szpitalu.W poczekalni przed salą operacyjną stała ciocia Niny .
-Co się stało ? - zapytałem
-Nina .. Infekcja .. - jąkała się a po jej policzkach zaczęły spływać łzy
-Ale .. co ? - powiedziałem i poczułem jak w moim sercu coś pęka
-Infekcja wdarła się do organizmu .. I Nina jest w bardzo ciężkim stanie .
-Co ? - niemal krzyknąłem . Wręczyłem Cioci nosidełko i udałem się do sali , w której leżała Nina . Uprzedziła mnie pani Wiktoria , która właśnie wychodziła -No co się dzieje ?
-Możesz .. wejść . - powiedziała a jej oczy się zaszkliły . -Żaden lek już nie pomoże.Na nic się nie zda - po jej poliku spłynęła łza - Możesz .. Się z nią pożegnać - moje oczy również się zaszkliły . Wpadłem do pomieszczenia pełnego różnych sprzętów .To nie sala operacyjna . Wypatrzyłem Ninę . Usiadłem obok niej . Jej oczy były jeszcze bardziej sine niż wczoraj.Były zamknięte . Usta były niemal siwe. Chwyciłem jej zimną rękę i przyciągnąłem do swojej twarzy . W tle było słychać tylko pykanie maszyny wyznaczającej bicie serca , której sygnały z bicia na bicie stawały się coraz bardziej wolne .. Siedziałem obok niej i nasłuchiwałem jej serca. Każde ,,Bip'' było dla mnie na wagę złota .Odstępy pomiędzy biciem jej serca stawały się coraz dłuższe. W pewnym momencie jej serce ustało .. Z maszyny wydał się rozciągający dźwięk , a ja rozpłakałem się jak małe dziecko . Wybiegłem z sali i udałem się do domu . W mieszkaniu wszystko co stało na mojej drodze zostało zdemolowane . Byłem wściekły . Płakałem . No ale cóż innego robić , gdy właśnie osoba , którą kochałeś nad życie umarła ? Ona nie powinna kurwa umrzeć ! Nie powinna do cholery ! Dlaczego zawsze tak jest ?! Dlaczego każde szczęście jest przerwane . Kochałem ją , kocham nadal .Usiadłem na kanapie i wycierałem łzy , których ciągle było coraz więcej . W pewnym momencie usłyszałem otwieranie drzwi . Moim oczom ukazała się Doktor Wiktoria , zapłakana . W ręku trzymała nosidełko z Nikolą . Kompletnie o niej zapomniałem . I ja jestem dobrym ojcem ? Za cholerę . Wręczyła mi Nikolę oraz kopertę po czym wyszła z mieszkania . Położyłem Nikolę do wózka i otworzyłem kopertę . Wyciągnąłem z niej kartkę , na której było coś napisane . Zacząłem czytać
,,Michał .. Kocham Cię i kocham Nikolę . Pisząc ten list , jeszcze żyłam . Jeśli czytasz ten list , to znaczy że nie żyję . Przepraszam . Cholernie Cię przepraszam , że zniszczyłam Ci życie . Ale gdybym mogła cofnąć czas , nie zrobiłabym tego . Wtedy może nie poznałabym najpiękniejszego i najwspanialszego mężczyzny mojego życia , oraz nie miałabym tak pięknej córki jaką jest Nikola.Wiem że przeze mnie musisz wychowywać ją sam . Przepraszam . Przepraszam Cię .Musisz przy niej być .Musisz ją wychować na wspaniałą siatkarkę , lepszą od taty . Gdy poznałam Ciebie , i urodziłam Nikolę , poczułam że jestem spełniona . Nie sądziłam , że dane mi będzie kogoś po sobie pozostawić .Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy.Jestem szczęśliwa.Odchodzę spełniona. Nina ''
   Po przeczytaniu tego listu , kompletnie się rozpłakałem . Spojrzałem na Nikolę . Miała racje . Była piękna . Była zupełnie jak jej mama . Nina żyła . Ona ciągle żyła . Żyła w oczach Nikoli .
KONIEC .

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział XXXIV


PROSZĘ O KOMENTARZE :D XD
                                                                   
-Będzie dobrze - powtórzyłam po czym wypuściłam powietrze - Będzie dobrze - złapałam Michała za rękę .
-Będzie - pocałował mnie po czym otworzył szpitalne drzwi .
-Pani Nina Bąkiewicz ? - zapytała pielęgniarka - Ma pani iść do .. - spojrzała na białą kartkę którą trzymała w dłoniach . Nie wiem dlaczego , ale ścisnęłam rękę Michała - 122 . Może zaprowadzić panią ?
-Nie .. nie trzeba . Znam to wszystko na pamięć - uśmiechnęłam się po czym ruszyłam przed siebie  , ciągnąc za sobą Michała - 120 , 121 , 122 . Jest . - weszłam do środka . W sali stała już doktor Wiktoria .
-Michał .. Przykro mi , ale musicie się pożegnać - powiedziała i uśmiechnęła się .
-No to pa - powiedział i czule mnie pocałował - Pamiętaj . Będzie dobrze - szepnął do mojego ucha i wyszedł z sali .
-Chodź . Dam Ci leki . One zniszczą twój szpik . Za kilka godzin będzie operacja . Gdy już lek wyniszczy twój szpik . Będzie dobrze . - powiedziała i objęła mnie ramieniem .
-Tęsknie .. Za Nikolą .
-Wiem . Wiem co to dla Ciebie znaczy - powiedziała po czym podała mi szklankę z wodą i ten lek .-Wszystko będzie okej .
-A skąd pani wie?-powiedziałam-Przepraszam .. Nie powinnam pytać - odwróciłam głowę w stronę okna , z którego widać było piękne drzewo.
-Nie . Nie szkodzi . Wiesz ..Miałam córkę w Twoim wieku.Gdy miała 17 lat .. czyli nie tak dawno-wciągnęła powietrze , po czym je wypuściła-Zmarła.Miała atak serca.Gdy miała 12 lat wykryto u niej wadę serca..
-Przykro mi - powiedziałam-Nie powinnam pytać.
-Nie szkodzi -powiedziała-Teraz się połóż . Nikt tu nie może wchodzić..Masz osłabiony organizm. -uśmiechnęła się i zniknęła w progu szklanych drzwi .
-No to zostałam sama - powiedziałam sama do siebie po czym usiadłam na szpitalnym łóżku . Do ręki chwyciłam kartkę papieru oraz długopis.Wiedziałam , że po prostu nic nie będzie dobrze.Postanowiłam napisać list do Michała ...
**Michał**
-Taak . Jutro pójdziemy do mamy , pomachasz jej - uśmiechnąłem się do Nikoli. - Jesteś całkowicie jak mama . Piękna ,  słodka - przed oczami miałem Ninę - A teraz widzę że chcesz spać . - Położyłem ją w wózku - Dobranoc - powiedziałam i zacząłem jeździć wózkiem po całym pokoju śpiewając jakąś bezsensowną kołysankę .No dobra.. Nina ma za kilka godzin operacje ..Do Nikoli ma przyjść ciocia Niny, a ja mam iść i znowu czekać,lecz tym razem pod salą operacyjną.Kocham ją .Cholernie ją kocham.Ciągle mam ją przed oczami.Nie potrafię rozstać się z nią na kilka godzin,a co dopiero teraz.Co ona musi czuć , skoro ja mam taki rozpierdol w umyśle ? Matko .Taką miłość czułem tylko do siatkówki . Chociaż nie . Nawet takiej . Miłość do Niny jest .. tak silna . Nie potrafię wyrazić tego w żaden sposób. Gdy ona jest obok mnie , nic innego nie ma.Jak ją wtedy zobaczyłem , to od razu się zakochałem.Ale potem,gdy ją poznałem już byłem pewien , że ją kocham . Dziwne,prawda?Kochać kogoś po jednym dniu znajomości . No ale to jednak jest możliwe , zwłaszcza gdy tym kimś jest taka piękna , mądra dziewczyna.No .. jestem od niej starszy . Dużo starszy . Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie ? Dla nas nie . Kocham ją.Kocham ją i Nikolę.
Byłem strasznie zmęczony usypianiem Nikoli , więc się położyłem .
-Ona nie żyje - powiedział głos doktor Wiktorii
-Co ? - krzyknąłem
-Tak.. Niestety.Nie udało nam się jej uratować-odeszła ode mnie .
-No do cholery jasnej ! Może jakieś wytłumaczenie ? - krzyczałem .
-Tobie przed Bogiem obiecać, że nie opuszczę Cię - usłyszałem ciche nucenie .
-Co ? - odwróciłem się i zacząłem się rozglądać . Ujrzałem Nine , ubraną w białą sukienkę.-Nina ?
-Z Tobą za rękę przed siebie w nieznane będę szła.
-Kocham Cię - powiedziałem .
-Tak.Ja Ciebie też .Kochałam - powiedziała po czym opuściła głowę-Teraz już nie kocham.
-Dlaczego ?
-Nie mogę . - powiedziała
-Dlaczego ?
-Martwe istoty nie mają uczuć - powiedziała po czym jej włosy zaczęły osuwać się po ramieniu .-Nie mogą kochać .-mówiła spokojnym tonem.
-Martwe ? - zapytałem po czym w moich oczach pojawiły się łzy
-Tak.Może .. kiedyś spotkamy się.Może znowu będziemy wtedy razem?
-Ale ja chce być z tobą teraz , rozumiesz ?!Ty musisz żyć!
-To nie była .. Moja decyzja.To nie ja zdecydowałam , że chce umrzeć.Nie chciałam umrzeć.Chciałam być przy Tobie i przy Nikoli.Ona musi wychowywać się .. bez matki.Więc... dobrze się nią opiekuj - powiedziała , nadal miała spuszczoną w dół głowę .
-Nie .. Nie możesz -panikowałem-Nina ! - uniosła głowę i spojrzała w moje oczy.Jej oczy były tak samo piękne,lecz nie było w nich już tyle życia co kiedyś.Wogóle nie było w nich życia.
-Chciałabym być z wami ,lecz nie mogę
-Nina!-chciałem złapać ją za rękę ,lecz mi się nie udało.Była..duchem
-Widzisz?- powiedziała-Ja już nie istnieje.Mnie tu nie ma.
-Ale ja Cię kocham - palnąłem
-A ja Ciebie nie kochałam?Najmocniej.Chciałabym Cię kochać , ale nie mogę . Niestety.Tak już będzie..Na zawsze .
-Na zawsze ? Nie ! Nie rozumiesz tego , że ja bez Ciebie nie wytrzymam . Nie przeżyje tego . Rozumiesz?! - krzyczałem
-Musisz . Zrób to dla Nikoli .. i dla mnie - zachowała spokojny ton - Wiem, że tam trafię i wiem, że niełatwa droga jest, aby trafić tam gdzie zmierzamy nie wystarczy kochać.
-Co?-moja twarz była coraz bardziej mokra od łez.
-Trzeba żyć - powiedziała - Musisz żyć.Mnie tu już nie będzie.Myśl,tak jakby mnie tu nigdy nie było.Nie istniałam.Zapomnij o mnie - powiedziała i zniknęła..już na zawsze .

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\\/\/\/\/
No to proszę :3
Jutro MOŻE dodam kolejny - ostatni :3
Ale nie jestem pewna bo mam wycieczke a we wtorek zawody , to wiecie ;D
Podoba się ? KOMENTUJCIE !!!! :D PROSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ :3

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział XXXIII

♫Music♫  - puśćcie od 45 sekundy
*Michał*
 -Trenerze ! - krzyczałem z wejścia-Moge już iść ?
-No , a to jakaś ważna sprawa ?
-Żona rodzi ! - krzyknąłem .
-No to czego się pytasz ? Zapierdzielaj do niej , bo będziesz miał jeszcze przechlapane !
  Wsiadłem w samochód i szybko udałem się do szpitala.Wbiegłem do środka.
-Gdzie jest .. Nina Bąkiewicz ?-zapytałem pewnej blond pielęgniarki .
-Na sali porodowej , niech pan poczeka przy tej sali na korytarzu , dobrze ?
-Jasne - powiedziałem i udałem się w stronę korytarza , na którym była sala porodowa .
  Siedziałem na krzesełku . Nerwowo stukałem palcami o blat stolika , na którym stała moja kawa , która wziąłem kilka minut temu z automatu . Była już praktycznie zimna . Nie miałem na nic innego ochoty , jak na jakąkolwiek informacje ze strony lekarzy . No do cholery jasnej. Wiem , że to może potrwać .. - z rozmyślań wyrwał mnie donośny płacz dziecka . Z sali wyszła doktor Wiktoria .
-I jak ? - poderwałem się z krzesełka i zapytałem .
-No .. Dobrze . Wspaniale.. Jak na wcześniaka - uśmiechnęła się , po czym wskazał mi wejście do sali - Możesz wejść i ją zobaczyć .
   Weszłem do sali i spojrzałem na Nine , a później na maleńką dziewczynkę , którą trzymała . Była cudowna . Dość .. no ja kna noworodka dość wysoka.Miała czarne włosy i kręciła główką .
-Nina - zacząłem a w moich oczach pojawiły się łzy . Łzy szczęścia
-Piękna , prawda ? - zapytała po czym nachyliłem się nad Niną i musnąłem jej usta , a poźniej pocałowałem małą w czoło .
-Bardzo - uśmiechnąłem się .
-No to my zabierzemy małą Nikolę na potrzebne badania . - w sali pojawiła się doktor Wiktoria - Zaraz wam ją oddamy , nie martwcie się - uśmiechnęła się - O .. I Nino . Za tydzień .. masz przeszczep . Podamy Ci leki ..
-Dobrze - powiedziała po czym chciała poderwać się z łózka .
-Poczekaj , poczekaj ! - powiedziała Doktor .
-Co ?
-Możesz .. iść do domu na ten tydzień .
-Naprawdę ? - wtrąciłem .
-Tak . Możesz - spojrzała na Nine .
-To świetnie - odpowiedziałem .
  Po kilku godzinach , Nikola i Nina były już w 100 % zbadane.. Udaliśmy się do domu ,gdzie czekać miała Eliza , Louis , Zayn , Ignaczakowie . No na takie powitanie małej .. i oczywiście Niny .
-Matko .. Nareście poza tym cholernym szpitalem - powiedziala podekscytowana . Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na mnie . Na kolanach miała Nikolę , która leżała w nosidełku .
-No . - powiedziałem nie odwracając głowy od drogi . - Wiesz co . Coś ci powiem .
-Tak ? - zapytała
-Kocham Cię .. Was przepraszam - uśmiechnąłem się .
-Podlizujesz się . Ale ja też Cię kocham - cmokneła mnie w policzek . - Nienawidze Cię za to że Cię tak kocham . - dokończyła .
-A ja Cię Kocham i tak - powiedziałem bezsensownie po czym skręciłem na parking . Otworzyłem Ninie drzwi i chwyciłem nosidełko po czym udaliśmy się do mieszkania .
-Jesteśmy - krzyknąłem .
-Nie krzycz . Tu nikogo nie ma - powiedziała po czym z drzwi do salonu wyskoczyła Eliza , Louis i Ignaczakowie . - O jezu .
-No co ? Ty mnie nie denerwuj . Urodziłaś i dalej masz ta samą figurę co wcześniej - powiedziała Iwona . - Patyku - dokończyła po czym rzuciła się na Nine .
-Że ja ? - zapytała .
-Tak - odpowiedzieli wszyscy .
-Matko ..
-Jaka słodka ! - powiedział Ignaczak patrząc na małą Nikolę .
-No to jak ma na drugie ?
-No właśnie .. Na drugie ma Milena .. - usmiechnęła się .
-A Nialla ? -palnął Louis i zachichotał .
-A wogóle jest takie imie ? - zapytałem
-No w każdym razie Horan się obrazi - powiedział po czym podszedł do Nikoli - No ale na prawde jest śliczna . Taka słodka i wogóle - zaczał się zachwycać .
-Ty popracuj nad swoim , a nie . - wtrąciła Eliza .
-Yy .. - na jego policzkach pojawiły się rumieńce .
-No dobra . Koniec - powiedziała Nina - Gorąco mi . Siedze w kurtce . Jestem idiotką. - wstała z fotela i po drodze zdjęła z siebie kurtkę . Powiesiła ją i wróciła na swoje miejsce . Wszyscy oczywiście zadawali masę różnych pytań . Ja sam miałem jej do zadania chyba ze sto .
**Nina 6 dni LATER :D **
-Piękna , piękna , piękna , piękna - powtarzałam dobie w myślach patrząc na Nikolę i jej małe,brązowe oczka .
   Jutro mam jechać do szpitala . Znowu . Ale teraz coś się zmieniło .. Chce żyć . Cholernie chce żyć . Mam tu takie 2 istoty , które sprawiają , że mam ochote zostać niśmiertelna razem z nimi. Strasznie przywiązałam się do Nikoli .. No w końcu to moja córka .
-Piękna , po tobie - powiedział Michał opierając się o futrynę drzwi .
-Na pewno - odwróciłam się do niego . Podszedł do mnie i mnie pocałował .Jego dotyk dawał mi ukojenie . - Na pewno po tobie - dokończyłam .
-Chciałabyś . - uśmiechnął się - Dzwoniła Twoja Ciocia .. Powiedziała, że nie przyjdzie ..Dorwała ją grypa .
-No fajnie . Grypa w sierpniu .Nie ma co . No ale i tak .. Była wczoraj , przedwczoraj - zaczęłam wymieniać i usmiechnęłam się
 Usiedlismy na kanapie . Wtuliłam się w niego i oglądaliśmy jakiś film .
-A co jeśli .. Jeśli przeszczep sięnie przyjmnie ? - palnęłam
-Nina . Nie mów tak nawet , proszę. Wszystko będzie dobrze , rozumniesz ? - powiedział i spojrzał na mnie .-Kochasz mnie ?
-Bardzo - powiedziałam po czym powtórnie się w niego wtuliłam .
-Więc , nie mów tak . Wiesz jak to boli ? Nie chce stracić kogoś , kogo kocham nad życie . I nie stracę . Kocham Ciebie i kocham Nikole . Wszystko będzie dobrze - powiedział po czym czule mnie pocałował

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Siema Siema :D No więc - przepraszam że zanudzam was tymi rozdziałami :D xd Hjehjehje :D No więc z ręką wszystko okej ;D Na szczęście :D
No i :D
Opowiadanie powoli się kończy . Może jeszcze 2 rozdziały , może 3 ;D
Ale !
Będzie Częśc Druga - o to możecie być MEGA SPOKOJNI :D Więc nie opuszczajcie mnie , jak coś :D Hehe :D Bo za kilka dnia tu będzie 2 cz. PAMIĘTAJCIE :D
No i może jutro i w nd. coś dodam ;D W poniedziałek mam wycieczkę i po wycieczce trening :D a we wtorek są zawody :D Więc w te dni prawdopodobnie nic nie dodam :D hehe :D Trzymajcie Kciuki za nas :D
Za błędy przepraszam :D xd Za długość też :/ Ale mam taki zawrót głowy że ojoj :D xd Wyyyyyyyybaczycie? :/ ;D
Cieszycie się że Nikola jest ?:D xd

środa, 13 lutego 2013

Rozdział XXXII


PRZECZYTAJ NOTKĘ - INFO o 2 CZ . :D

**6 miesięcy później-7 miesiąc ciąży-10 Sierpień**
-No to mamy dobrą wiadomość , no chyba dobrą - powiedział lekarz i spojrzał na Michała
-Kto to będzie ? - powiedział ściskając moją rękę .
-No to będzie dziewczynka . - uśmiechnął się .
-Nikola - powiedział Michał .
  Od początku mieliśmy dziewczynkę nazwać Nikola , a chłopca Kuba . Te imiona nam obydwojgu się bardzo podobały .
  Wróciłam do szpitalnego łóżka . Michał w tym czasie miał trening , a mnie miał odwiedzić Louis . tak . Louis . Jesteśmy przyjaciółmi . On jest z Eleanor , a ja nawet się z tego ciesze . Zaprzyjaźniłam się z nią . Wyjaśniła mi wszystko , jak to było z Louisem , że kłamała i mnie przeprosiła . Miała dzisiaj przyjść razem z Louisem .
Siedziałam i czytałam jakąś gazetę sportową , którą znalazłam w mojej torbie . Zapewne Michał ja tam wrzucił , może przypadkowo .
Do mojej sali wszedł Louis i Eleanor .
-Cześć - powiedziałam i uśmiechnęłam się .
-No czeeść - powiedziała Louis i wystawił Eleanor krzesełko .
-No hej - uśmiechnęła się . -Jak się czujesz ?
-A no dobrze . - powiedziałam
-A kto to będzie ? - zapytał Louis
-A no dziewczynka . Wiem że troche późno nam to powiedzieli .. Ale jest dobrze . - uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku . Oczy Louisa zrobiły się wielkości pięciozłotówek .
-No to super ! - powiedziała Eleanor - A .. jak się będzie nazywać ?
-Nikola .
-A będzie miała drugie imie ?
-Raczej nie , niewiem .. Nie rozmawialismy .
-Może Ci coś przynieść ? - zapytał Louis .
-Nie . Nie jestem aż tak stara - powiedziałam i wszyscy się zaśmiali . Widziałam , że Louis czuje się nieco niepewnie . Nie wiedziałam dlaczego .
-Ja pójde na chwile do sklepu , przepraszam .. ale jutro są urodziny mamy Louisa , a tak bez niczego nie wypada przyjść i musze jej coś kupić . A Louisa brać nie będę bo będzie marudził-zaśmiała się  Eleanor i wyszła z sali .
   Chwile siedziałam i zastanawiałam się co powiedzieć .
-Co się stało ? - zapytałam
-Nic . - odparł
-No przecież widze - spojrzałam na niego spod brwi .
-No bo ja .. Ja chciałem .. No wiesz - jąkał się .
- No mów - delikatnie walnełam go w ramie .
-Ała - udawał obrażonego , lecz po chwili wybuchnął śmiechem .
-No nie udawaj tylko mów co tam się stało ?
-Ja .. Chce się oświadczyć Eleanor - powiedział i przegryzł dolną wargę .
-No to fajnie - uśmiechnęłam się - A co tak dziwnie siedzisz ?
-No bo ja .. Nie wiem jak .
-23 letni chłopak , nie wie jak się oświadczyć ? - zaśmiałam się .
-Nina no !
-No normalnie . Kup pierścionek ..
-Mam pierścionek - przerwał mi - pokaże ci go - wyjął z torby czerwone pudełeczko , które po chwili otworzył , odsłaniając przy tym złoty pierścionek z diamentem .
-No piękny , piękny - powiedziałam . - No to zabierz ją gdzieś no . Na kolacje jak to ten cham zrobił .
-Jaki cham ?
-No Michał -zaśmiałam się . - Ukartował to sobie z Ignaczakiem i jego żoną . Zaprowadził mnie tam , pod pretekstem tego że musi też z nim coś omówić .
-Cwany - zaczął się śmiać
-No ty się nie śmiej tylko się dla niej postaraj - powiedziałam i spowrotem się położyłam .
-No ale ja się boje .
-To się nie bój . - powiedziałam
-Łatwo Ci mówić - rzucił na mnie poduszkę .
-Wiem . - uśmiechnęłam się zadziornie i wróciłam do czytania gazety .
    Siedzieliśmy i rozmawialismy . Louis opowiadał mi co słychać w Londynie i o tym , że myslą nad koncertem w Polsce . Umawialismy też plan dla niego , jak ma się jej oświadczyć . W pewnym momencie do sali wparował Liam i Niall .
-Cześć - powiedzieli jednocześnie
-Cześć - odpowiedziałam , uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku .
-Jak tam , co tam ? - zaśmiał się Niall .
-A dobrze a tam ?
-A no byłem z Liamem w jakiejś knajpce . Miałem nadzieje że będzie bigos .. Ale nie było - powiedział udając smutek .
-No to smutne - razem z nim ,,pogrążyłam się w smutku'' po czym wszyscy wybuchneli smiechem .
-Wiem - powiedział i zwalił Louisa z krzesełka . - Więc kto to będzie i jak będzie się zwał , zwała ?
-No to będzie się zwała i Nikola . - uśmiechnęłam się .
-A na drugie ?
-Boże .. Kolejny . Nie wiem . Nie uzgadniałam .
-A może Nialla ?
-Co ? - powiedzieli wszyscy -Nialla ?
-No tak . Żeński odmieniec imienia Niall ,czyli mojego . A co , nie jest ładne ?  -rzucił na nich zabójcze spojrzenie .
-Nie - powiedział Louis i chwycił go za ramiona po czym pociągnął go do tyłu i nim się obejrzeliśmy Niall leżał na ziemi .
-Spokój ! - krzyknął Liam - Przepraszam że krzyczę Nina , ale SPOKÓJ ! - Niall i Louis się na niego spojrzeli z dziwną miną .
-Dobra już , dobra . - powiedzieli razem po czym Louis podał rękę Niall'owi , żeby pomóc mu wstać .
*Kilka godzin później*
-To my już pójdziemy - powiedział Louis .
-No okej . - odparłam .
-No to pa ! - krzykneli wszyscy i wyszli z sali .
   Poczułam ból , silny ból . Skurcz . Co chwila to stawało się coraz bardziej bolesne . Leżałam skulona na łóżku i zwijałam się z bólu . Z wielkim trudem sięgnełam do czerwonego przycisku , wiszącego nad łóżkiem i chwilę później słychać było głośne pikanie z korytarza . Do mojej sali wpadły pielęgniarki . Zaczęły wypytywać jaki to ból .
-Szybko na salę porodową ! - krzyknęła jedna z nich po dłuższym oczekiwaniu

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/
Sorry , ze krótki :/ No ale wiecie dlaczego :D
  I jestem też pochłonięta załatwianiem jednej sprawy :D
Jak się podoba rozdział ? Wiem że dno :P
no i zapomniałam :/ Dziękuję za te 5.OOO WYŚWIETLEŃ BLOGA ! :D No teraz to 5.6OO hehe :D
No ale zapomniałam wcześniej :/ Zawsze mi umykało ;D
No więc powoli zbliżamy się do końca ;D i to od was zależy .. bo może zrobię 2 część :D No więc piszcie co sadzicie o 2 części , która nie będzie już za bardzo o 1D .. Wiem ze odbiegłam troche od tematu 1D ;D No ale o to chodziło ..

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział XXXI


  Spojrzałam się w lustro , a później wyjrzałam przez okno . Podziwiałam widoki na Camp Nou . Tak . Ślub oczywiście odbędzie się w Barcelonie . Michał uparł się , że musimy ślub wziąć tutaj , ponieważ zawsze o tym marzyłam . Po co ja mu o tym mówiłam ?
Uśmiechnęłam się sama do siebie . Wiedziałam , że po ślubie będę musiała siedzieć w szpitalu do końca ciąży i do przeszczepu .
  Zmieniłam lekarza . Tak . Od niedawna , moim lekarzem została pani Wiktoria Borusiak . Pozwoliła mi urodzić to dziecko , pod warunkiem że będę siedzieć w szpitalu pod baczną obserwacją .
-Chodź - uśmiechnęła się Eliza . Za nią stał Zayn w garniturze .
-Już idę - powiedziałam po czym odwróciłam się w jej stronę i uśmiechnęłam się do Zayna . Oni przyjechali . A Louis ? Sama nie wiem . Szczerze mówiąc , nie obchodziło mnie to .
-Pięknie wyglądasz - odwzajemnił uśmiech .
-Nie podlizuj się - powiedziałam po czym wybuchnęliśmy śmiechem .
  Do ołtarza .. jak to brzmi .. zaprowadzić miał mnie mąż pani Agaty . Szczerze mówiąc , to on był dla mnie jak ojciec .
  Pojechaliśmy do kościoła , gdzie oczywiście wszyscy już byli .
Szłam przez kościół do ołtarza ... Oczywiście moją świadkową była Eliza , a świadkiem Michała był Bartosz Kurek . Michał w garniturze wyglądał tak .. nieziemsko . Po drodze rozgladałam się po kościele i patrzyłam kto jest . Niall , Harry , Liam , Zayn i ... LOUIS ? Matko Boska . Co on tu robi ?
*2 godziny później*
-Nina Bąkiewicz - zaśmiał się Michał wychodząc z kościoła .
-Jak to brzmi - powiedziałam i go pocałowałam . Oczywiście nie obeszło się bez rzucania w nas różnymi płatkami kwiatów , ryżem i pieniędzmi . Nadszedł czas składania życzeń .
-No i ogólnie szczęścia - powiedział Thom . Tak - Thom . Długo mnie przepraszał za to co zrobił .. Znowu jesteśmy przyjaciółmi . - A ty tylko jej coś zrób to pogadamy - zaśmiał się do Michała . On również się zaśmiał .
 Za Thomem stał .. Louis .
-No to .. - zaczął - Przepraszam . - powiedział - Szczęścia - dokończył i złapał mnie za rękę . Poczułam że zostawia mi w niej jakiś papierek .
  Po około godzinie nareszcie było po składaniu życzeń . Nie obeszło się bez łez pani Agaty ..
Ciągle miałam w ręku karteczkę . Postanowiłam ją przeczytać
,,Spotkamy się przy Sagrada Familia ? Czekam . Gdzieś tak o 20 . ''
  No okej .. Pójdę tam . Nie wiem dlaczego , ale coś mnie kusi żeby tam iść . Jest 19:55 , a Sagrada Familia jest kilka metrów od Sali , na której odbywało się Wesele . No bo jakby mogło się obejść bez wesela ?
Udałam się w stronę Sagrada Familii . Z daleka ujrzałam sylwetkę Louisa . Podeszłam do niego .
-Co chcesz ? - zapytałam po czym odwrócił się w moją stronę .
-Chciałem .. Przeprosić , no wiesz . Za to na imprezie . - powiedział .
-Nie .. Ja jestem Ci za to wdzięczna .
-Jak .. to ? - zapytał zdziwiony .
-No tak . Ty kochasz Eleanor . Ja kocham Michała i gdyby nie to , nie byłabym z nim . Nigdy nikogo tak nie kochałam jak jego , dziękuję Ci - powiedziałam po czym odwróciłam się i zaczęłam iść . Niestety Louis złapał mnie za ramie i zatrzymał mnie .
-Ja kocham Eleanor ? - prychnął - Byłem pijany . Nie kocham jej , może kochałem . Ale ona leciała tylko na kasę . Sama mi to powiedziała , gdy się z nią rozstałem .
-No , ale ona do mnie napisała . A zresztą nieważne . Nie wracajmy do tego . - powiedziałam i udałam się do mojego męża . Jak to brzmi.
*Następnego Dnia*
 Leżałam na łóżku i podziwiałam Michała . Nie upił się , praktycznie nic nie pił . Jak sam twierdzi , nie lubi alkoholu .
-Co tam ? -powiedział nieprzytomnie się uśmiechając .
-A nic - zaśmiałam się -Śpij .
-Nie chce - powiedział po czym mnie przytulił . Spojrzał na mój brzuch , którego jeszcze nie było widać . - Mam nadzieje że to będzie chłopiec . - uśmiechnął się- Będzie grał ze mną w siatkówkę .
-Chciałbyś - zaśmiałam się . - Będzie dziewczynka .
-No mniejsza z tym . I tak będzie grała ze mną w siatkówkę. - powiedział i dumnie wypiął pierś - A zresztą i z mamusią . Będzie grała w klubie siatkarskim młodzików PGE SKRY . Ja już się o to postaram - zaśmiał się .
-Dobra - powiedziałam i uśmiechnęłam się .
-No więc Nino Bąkiewicz . Co dzisiaj robimy ? - powiedział
-A nie wiem - uśmiechnęłam się . - Może poleżymy ? Jestem zmęczona .
-A no tak . Ty masz leżeć - powiedział - Dzięki że mi przypomniałaś - wstał z łóżka i powędrował do kuchni
-Ale ty masz leżeć ze mną , bo jak nie to wstanę i ty będziesz leżał sam - krzyknęłam .
-No zaraz , zaraz - zaśmiał się .
  Po kilku minutach wszedł do pokoju z kubkiem .
-Co to ? - zapytałam
-Herbata Ziołowa . - wyszczerzył się - Trzeba ją pić w ciąży
-A nie mogę kawy ? - skrzywiłam się , gdy poczułam zapach tej herbaty ziołowej .
-O nie ! W ciąży ? Nigdy !
-Michał !
-No Nina ! - naśladował mnie - Też się kocham - pocałował mnie w czoło i poszedł z powrotem do kuchni - Żono - dokończył .
-Mężu - odpowiedziałam .
    PO jakiś 5 minutach , wrócił do łóżka z kolejnym kubkiem , tym razem dla siebie . Z daleka już poczułam aromat kawy . Włączył telewizor i okrył się kołdrą
-Tego Ci nie wybaczę - powiedziałam po czym rzuciłam mu nienawistne spojrzenie .
-Oj tam , oj tam - powiedział i upił łyk kawy .
Po chwili zaczął dzwonić mój telefon . Chwyciłam go i zobaczyłam napis ,,Doktor Wiktoria'' . Wiedziałam , że znowu będzie mi przypominać o moim jutrzejszym pojawieniu się w szpitalu . No ale rozmowa z nią to głównie przyjemność .
-No to Nino Bąkiewicz - zaśmiała się - Jutro się widzimy . Prawda ?
-Tak tak - wstałam z łóżka i poprawiłam sweter .
-No to opowiadaj - powiedziała .
-O czym ?
-O ślubie , głuptasie ! - zaśmiała się .
-A mogę jutro ? - zapytałam - Bo teraz mam tu takiego podsłuchiwacza - zaśmiałam się .
-Oczywiście , nie będę cię męczyć. Pamiętaj ! Widzimy się jutro !
-Oczywiście będę pamiętać- rozłączyła się .
/\\/\/\/\/\/\/\/\//\
Sorra że krótki , ale no ręka :/
:D No jak się podoba ?;D

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział XXX


*Godzinę później*
-Kurna ! - krzyknęłam - Wszystkie pozytywne . Ja jestem w ciąży . Czyli ja i Michał będziemy rodzicami .. Postanowiłam , że on pierwszy się o tym dowie . No bo przecież tatusiek jeszcze się obrazi że nie dowiedział się pierwszy . Siedziałam tak i uśmiechałam się sama do siebie . Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. No cholera . Jak on zareaguje ? Tego się naprawdę bałam . Musiałam jeszcze iść i powiedzieć o tym lekarzowi ... On to dopiero nie będzie zadowolony . Mimo wszystko i tak chce urodzić to dziecko i urodzę je .
  Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos pukania do drzwi . Udałam się w ich stronę . Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich ...
-Eliza ? - krzyknęłam z niedowierzaniem .
-No tak . Mieliśmy wybrać suknię ślubną - uśmiechnęła się mocno mnie przytuliła . - A no i mam zaproszenie z osobą towarzyszącą , prawda ?
-No raczej tak .. - odwzajemniłam uśmiech .
-No to .. Przyjdę z Zaynem . - powiedziała i weszła do środka .
-No dobra . - powiedziałam - A tak w ogóle co tam u Niall'a , Harry'ego , Zayn'a i Liam'a ?
-A no dobrze jest . Małe przygotowania do trasy koncertowej i ogólnie .
-No tak .. Słyszałam - powiedziałam i zamknęłam drzwi -Jak myślisz .. Zaprosić ich ?
-Oczywiście . No przecież oni ci nic nie zrobili . - zaśmiała się - Louis podobno chodzi i się do nich nie odzywa , ogólnie cały świat ma w dupie .
-Dziękuję mu . - powiedziałam spokojnie
-Za co ? - zapytała zdziwiona
-Gdyby nie on , nie byłabym teraz z Michałem .. - uśmiechnęłam się mimowolnie . Na samo jego imie i nazwisko na mojej twarzy pojawiał się promienny uśmiech .
-No to ja mu też dziękuję , że nareszcie będę na jakimś ślubie ! - zaśmiała się .
  Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi . Podeszłam do nich i je otworzyłam . Przed drzwiami stała uśmiechnięta Iwona .
-Oo ! - uśmiechnęłam się- Witaj! To jest moja przyjaciółka - Eliza .
-Cześć - uśmiechnęła się do niej i podała jej rękę - No to co . Jedziesz z nami ? - zapytała .
-Oczywiście - wstała z fotela , na którym przed chwilą usiadła .
   Ubrałam się i udaliśmy się do samochodu . Pojechaliśmy do galerii , w której podobno były piękne suknie . Iwona zaparkowała przed galerią i zamknęła samochód . Udałyśmy się w stronę wejścia . W galerii było na całe szczęście ciepło . Bo przy takiej temperaturze jaka panowała na dworzu m nikt by nie wytrzymał . Udaliśmy się ruchomymi schodami na drugie piętro . Wędrowaliśmy w poszukiwaniu jakiegoś sklepu . Po około 10 minutach , JEST ! Znaleźliśmy sklep . Suknie były .. przepiękne . Dziewczyny były zachwycone i od razu zaczęły wybierać . Po około 10 przymierzonych , wybór padł na taką suknię ecru z dwoma warstwami . No dobra .. Była cudowna . No przyznam , że mają one gust . Doskonale się dogadywały .
-No to niedługo już nie będziesz wolna- powiedziała znienacka Eliza po czym uśmiechnęła się.
-No tak . - spojrzałam na nią i zaśmiałyśmy się .
-No to kiedy dzieci - zapytała Iwona - po przeszczepie ?
-Nie wiem . - uśmiechnęłam się . Kurde , kurde , kurde . NINA ! nie wygadaj się do cholery!
   Po wypiciu kawy w Strasburg Coffee , wróciłyśmy do domu . Przed mieszkaniem stał samochód Michała , co znaczyło że skończyli trening . Suknia miała zostać u Iwony , żeby Michałowi nie przyszło do głowy przez przypadek jej zobaczyć .
-Czeeść - powiedziałam wchodząc do domu .
-No hej - powiedział i pocałował mnie na powitanie .
-Możemy pogadać ? - powiedziałam ledwo słyszalnie .
-Oczywiście - uśmiechnął się - Poczekaj zrobię coś do picia . - powiedział i wyciągnął z szafki dwie szklanki i nalał do nich wody . Usiadł naprzeciwko mnie i postawił przede mną szklankę . -No to co się stało ? - uśmiechnął się. Moja mina chyba nie była zbytnio .. dobra , ponieważ po chwili z jego twarzy zszedł uśmiech .
-Bo .. - zaczęłam - To dość ważne .
-No ale co ? - upił łyk wody .
-Bo ja .. jestem ...w cią-ży . - jąkałam się .
-W ciąży ? - powiedział zszokowany - Ale .. jak to ?
-No tego Ci chyba tłumaczyć nie muszę - uśmiechnęłam się mimowolnie .
-To .. Wspaniale - powiedział po czym podszedł do mnie i mnie wycałował .
-Ale trzeba o tym powiedzieć lekarzowi ..Podczas ciąży nie dopuszcza się przeszczepu ..
-Ale .. Ty musisz mieć ten przeszczep jak najwcześniej ..
-Wiem .. Ale nie darowałabym sobie , gdyby jej , albo jemu - wskazałam na swój brzuch - coś się stało .
*Następnego Dnia*
   Niepewnie weszłam do środka i udałam się do pomieszczenia , w którym miałam mieć umawiane sprawy dotyczące przeszczepu , czyli na przykład od kogo , ile miał lat itp.
Michał miał czekać przed drzwiami , a ja weszłam do środka .
Lekarze rozmawiali o sprawach dla mnie nieistotnych . Siedziałam tylko i czekałam na odpowiedni moment .
-Zgodność to jak już mówiłem 9 na 10 , więc to dobrze . - przytakiwałam na wszystko co mówili . W końcu nadszedł odpowiedni moment . Wszyscy ucichli i czekali na jakąkolwiek reakcje z mojej strony .
-Jestem w ciąży - powiedziałam . Chyba nie takiej reakcji się spodziewali .
-Jak to .. w ciąży ? Przecież .. nie będziesz mogła mieć przeszczepu do narodzin dziecka . A to jest bardzo niebezpieczne , Nina ! - powiedział lekarz .
-Przyszłam tutaj , tylko po to żeby zapytać się , czy jestem w stanie urodzić zdrowe dziecko ?
-Ale Nino ! Musisz mieć przeszczep . Nie możesz urodzić tego dziecka !
-Ale dlaczego . Czy dziecko jest zdrowe , to trzeba sprawdzić . Można zatrzymać pacjentkę na okres ciąży w szpitalu , aby na nic nie narażała dziecka . - powiedziała jakaś pani doktor siedząca obok lekarza .
-Ale pani Wiktorio - zaczął lekarz . Nie słyszałam co do niej mówił . Po prostu wyszłam . Miałam tego dość . Chwyciłam Michała za rękę i udałam się na dwór .
-No i co ? - powiedział siedząc w samochodzie .
-Nie będzie przeszczepu . Przynajmniej teraz .
*Tydzień Później*
-Gotowa ? - powiedziała Iwona , wchodząc w fioletowej sukience do mojego pokoju .
-Oczywiście - uśmiechnęłam się , po czym Iwona do mnie podeszła i założyła mi welon.

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Cześć:D Wiem że badziewny , ale macie :D Huehuehuehue :D

środa, 6 lutego 2013

Rozdział XXIX


                                                             

-J..aa .. - nie wiedziałam co powiedzieć - Tak ! - uśmiechnęłam się po czym usłyszałam , że na sali wszyscy biją brawa .
  Wstał i mocno mnie przytulił , poderwał mnie od ziemi . Kochałam Go . Cholernie mocno go kochałam . Uzależniłam się od niego . Nie wyobrażałam sobie dnia bez osobnika zwanego Michałem Bąkiewiczem .
Usiedliśmy na miejscu . Ciągle nie mogłam w to uwierzyć . Oni to sobie zaplanowali . Od samego początku Ignaczak patrzył na mnie i podejrzliwie się uśmiechał . Tak samo Iwona .
-No to kiedy ślub ? - zaśmiał się Ignaczak . Spojrzałam na Bąkiewicza .
-No .. gdzieś tak .. za tydzień , lub dwa .. - uśmiechnął się do mnie - Zależy czy Ninie odpowiada .
-Mi ? - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
-No tak . Bo wiesz .. Musisz kupić suknię ślubną . W czym ci pomogę .. Jeśli chcesz - powiedziała Iwona .
-Mi ? - powtórzyłam - Oczywiście . Nie poradzę sobie sama . - uśmiechnęłam się .
-No to kiedy ci odpowiada ? - zapytała i upiła łyk czerwonego wina .
-Dla mnie to bez znaczenia .. - uśmiechnęłam się .
-No to jutro Cię wyrywam z domu .. Oczywiście jeżeli twój narzeczony się zgodzi .
-Narzeczony jutro idzie na trening - zaśmiał się Ignaczak .
-Więc się zgodzi - odpowiedziałam .
*Następnego Dnia*
  Ciągle myślałam o tym co zdarzyło się wczoraj .
Stałam z kubkiem kawy opierając się o parapet i podziwiając Warszawski Plac Zabaw . Mimo Zimy i tak często przychodziły na niego dzieci . Pamiętam jak ja z Elizą przychodziliśmy na ten Plac Zabaw . Pani Agata wyciągała nas z niego godzinami . Patrząc na niego przypominałam sobie najpiękniejsze lata . Lata dzieciństwa .
A teraz ? Teraz mam 18 lat , jestem chora na raka i za tydzień biorę ślub . Czasami mam ochotę zasnąć i obudzić się z powrotem dzieckiem . Niestety , to mi się nie uda .
  O 15 przyjechać miała Iwona . Jest 10 , a Michał od godziny jest na treningu .
Znowu mnie mdliło . Mdliło mnie zresztą od kilku dni i to strasznie .
Postanowiłam powiedzieć o ślubie Elizie , oraz przejść się do pani Agaty i również jej powiedzieć . Bo gdybym jej nie powiedziała , zabiłaby mnie . Kochałam ją jak własną matkę .
-Halo ? - powiedziała Eliza
-Czeeść - uśmiechnęłam się .
-Co tak się dzieje ? - zaśmiała się .
  NO TAK . Ona nie wie .. że ja jestem z Michałem . No cóż . Teraz jestem pewna , że ktoś mnie zabije .. Ale nie pani Agata tylko Eliza .
Tego dnia , gdy wracałam do Polski z Michałem , ona nie wiedziała co się działo między mną , a nim poprzedniego dnia .
-A .. wiesz co . - zaczęłam niepewnie - Chciałabym Cię gdzieś zaprosić - zacisnęłam zęby i przeczesałam ręką włosy .
-Gdzie ? - zapytała
-Na .. ślub - mówiłam przez zaciśnięte zęby .
-Czyj - zaśmiała się .
-Moje - powiedziałam po czym zacisnęłam oczy i wystawiłam szereg białych zębów.
-Co ? - otworzyła szeroko buzie . - Z kim ? Zabije cię . Nic nie mówiłaś że z kimś jesteś . Zabije Cie !
-Z kim ? - powtórzyłam po niej .
-Tak . Z kim ?
-Z Michałem .
-Jakim ?
-Bąkiewiczem . - uśmiechnęłam się .
-Co ? - zapytała zdziwiona - Ty .. z nim jesteś ? - uśmiechnęła się i zaczęła piszczeć .
-No tak .. No inaczej bym z nim ślubu nie brała , prawda ?
-No prawda , prawda . A kiedy ślub ? - zapytała a na jej twarzy pojawił się uśmiech zwany ,,Zaciesz''
-Za tydzień . Wiesz co .. Ja już muszę kończyć . Michał jest na treningu , a ja pójdę do pani Agaty ... A o 14 jadę po suknię .
-Zawsze myślałam .. że razem wybierzemy sukienkę  na ślub jednej z nas- udała smutną
-No to mądry osobniku przyleć z Londynu do 15 , to pójdziemy - zaśmiałam się - No dobra .. Spadam .
-No pa - rozłączyła się .
   Udałam się do ganku . Chwyciłam klucze i założyłam moją czarną kurtkę oraz buty zimowe . Wyszłam z mieszkania , zamknęłam i udałam się do pani Agaty . Do Domu Dziecka miałam niedaleko , więc droga zajęła mi jakieś 4 minuty .
Niepewnie weszłam do środka i od razu w wejściu rzuciła się na mnie gromadka dzieci .. No tak . Blondyneczka Iwona , Rudzielec Paweł , Ruda piękność Kamila , Brunetka Klaudia oraz blondyn Kamil . Kochałam te dzieci .
-Dzieci , dzieci . Spokój ! - powiedziała pani Agata - O matko ! Nina ! - spojrzała na mnie z niedowierzaniem .
-Dzień dobry , też się ciesze że panią widzę ! - zaśmiałam się .
-No wejdź , wejdź . Opowiesz mi co cię tu sprowadza - powiedziała i złapała mnie za rękę , ciągnąc do swojego ,gabinetu' . Zdjęłam kurtkę i usiadłam na fotelu . -No to co tam się stało ?
-No ja chciałam panią zaprosić..
-Gdzie ? - uśmiechnęła się .
-Na ślub .. - odwzajemniłam uśmiech i wzrok skupiłam w stojącej przede mną szklance z wodą .
-Na ślub ? - powtórzyła- Nina ? Twój - uśmiechnęła się szeroko .
-No taak .
-Nina ! To wspaniale - powiedziała i mocno mnie przytuliła - A kto jest tym szczęściarzem ?
-Taki Michał .. Bąkiewicz - uśmiechnęłam się .
-Ten siatkarz ? - spojrzała na mnie i wystawiła szereg śnieżno-białych zębów .
-No .. tak - uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek . Była 12 . Miałam jeszcze 3 godziny .. Usiadłam na fotelu i poczułam jak zaschło mi w gardle . Upiłam łyk wody .
-No to wspaniale - powiedziała po czym jej oczy się zaszkliły .
-Dlaczego pani płacze ? - zapytałam i spojrzałam na nią .
-Ze szczęścia . - uśmiechnęła się .
    Gdy na zegarze wybiła godzina 13 postanowiłam wrócić do domu .
Po drodze mijałam aptekę . Postanowiłam do niej wejść . Miałam dość niepewności .. Dlaczego mnie tak mdli .. Dlaczego mam ten apetyt .. Weszłam do apteki . Przed kasą stała blondynka . Uśmiechnęła się do mnie i wstała z krzesełka na którym wcześniej siedziała
-Co podać ? -zapytała
-Ja .. Poproszę coś.. na mdłości i wielki apetyt . - powiedziałam i nerwowo stukałam palcami o blat .
-A może być to ? - zapytała i podała mi testy ciążowe .
-Tak .. O to mi chodziło .
-A jaki rodzaj ?
-Obojętnie .. Poproszę jakieś 4 .. Tak dla pewności .

/\/\//\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/
Siemanoo;D Wiem że krótki , ale mam pewny ,,PROBLEM'' z ręką :D Więc może troche potrwać zanim dodam następny :D
Jak myślicie ;> Będzie w ciąży ? :D
Komentujcieeeeeeeeeeeeeee :)

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział XXVIII


*Następnego Dnia*
*Nina*
-Miałaś leżeć ! - powiedział Michał po tym weszłam do kuchni .
-Ale ja tak nie mogę- powiedziałam i puściłam mu oczko .
-Nina . Zaraz przyjdę do Ciebie - powiedział i chwycił butelkę z wodą - A teraz idź leżeć ! .
-Dobra - powiedziałam po czym przewróciłam oczami i udałam się do pokoju.
  Cały czas miałam siedzieć u Michała w mieszkaniu. Uznał że tak ,,Będzie Lepiej'' . Położyłam się na łóżku i chwyciłam laptopa . Weszłam na Facebook'a i otworzyłam nowe wiadomości - Była jedna . Od .. Eleanor ? Co ? Po co ona wogóle do mnie pisze ? Otworzyłam wiadomość :
,,Cześć ! Nie miałam Ci tego mówić , ale ja z Louisem praktycznie nigdy się nie rozstaliśmy ! Pamiętasz jak przyjechał do ciebie ? i prosił o szanse ? Ja o wszystkim wiedziałam ! Zdążył wrócić i od razu przyjechał do mnie . Więc nie masz na co liczyć ! On kocha mnie , a ty byłaś tylko do mediów ! Z Louisem sypialiśmy ze sobą praktycznie codziennie , pa ! ''
    Co on sobie do cholery myśli ? Że co . Przyjadę do Londynu i będę się na niego wydzierać ? Nie . Bo kocham Michała . Zamierzam RAZ na ZAWSZE skreślić ze swojego życia rozdział zwany - ,,Louis Tomlinson'' . Nigdy więcej nie chce go widzieć na oczy . A może całe to pieprzone ,,One Direction'' sobie to poprostu ukartowali ? W każdym razie jakoś szczególnie mnie to nie ruszyło .
-Masz tu cytrynową wodę - zaśmiał się i wszedł do pokoju - No może po prostu lemoniadę .
-Dzięki - uśmiechnęłam się .
  Było już dość późno , więc kazał mi iść spać . Matko . Mam nowego ojca ! Seksownego , ale ojca !
Położył się obok mnie . Przytuliłam się do niego . Z nudów zaczęłam przeczesywać ręką jego włosy . Leżeliśmy tak i oglądaliśmy jakiś nieistotny program w telewizji .Cały czas bawiłam się jego włosami , co ewidentnie trochę go rozbawiało.Po kilku minutach odwrócił się w moją stronę i złożył pocałunek na moich ustach . Z sekundy na sekundę  jego pocałunki stawały się coraz śmielsze i nim się obejrzałam leżeliśmy nadzy pod kołdrą . Przeżyłam swój pierwszy raz z miłością mojego życia .
*Następnego dnia?*
   Z łóżka wyrwał mnie telefon . Szybko wstałam i chwyciłam dzwoniące urządzenie . Na wyświetlaczu widniał napis ,,Ciocia''
-Halo - powiedziałam i przeczesałam ręką moje niesforne włosy .
-Nina ? Jest ważna sprawa - powiedziała
-Tak ? - powiedziałam i wyszłam z pokoju , żeby nie obudzić Michała .
-Ten przeszczep jest przełożony .. Za jakieś dwa miesiące będziesz miała przeszczep .
-Dobrze - powiedziałam
-No to cześć . Mam nadzieje że ten Michał jest grzeczny - zaśmiała się .
-Bardzo - uśmiechnęłam się .
-No to nie przeszkadzam wam - powiedziała i rozłączyła się .
  Chciałam wejść do pokoju . Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich Michała . Stał oparty o futrynę z cwaniackim uśmiechem .
-Co ? - zapytałam .
-Nie nic .. - powiedział i podrapał się po głowie .. -A ty nie miałaś leżeć ?
-Miałam - zaśmiałam się . - No co ? Telefon dzwonił .
-A co tam ? - zapytał i przyciągnął do siebie .
-A nic .. Ciocia dzwoniła. Przełożyli przeszczep ..
-Jak to ? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem .
-No normalnie .. Nie wiem dlaczego , ale przełożyli .
-Na kiedy ? - pocałował mnie w czoło
-Za dwa miesiące - powiedziałam po czym chwyciłam ubrania z szafki . Udałam się do łazienki , wzięłam szybki prysznic  . Przebrałam się w niebieską , luźną koszulkę oraz granatowe spodnie . Włosy rozczesałam i zawiązałam w kitkę .
 Udałam się do Michała . Siedział przed telewizorem w czarnej koszulce i jeansach z kubkiem parującej kawy w ręku . Gdy mnie zobaczył od razu wstał i podał mi kubek . Usiadłam obok niego delektowałam się chwilą .
-Nina .. - zaczął niepewnie .
-Co zrobiłeś ? - zaśmiałam się .
-Że ja ? Ja jestem grze-czny - powiedział i uśmiechnął się .
-No dobrze . - odwzajemniłam uśmiech - Powiedzmy , że Ci wierze .
-No ale teraz wiesz że codziennie będę przynosił ci takie pyszne śniadanko , robił kawę i mocno przytulał ? - zapytał a w jego oczach pojawił się ten błysk .
-Yy.. No dobrze ? - uśmiechnęłam się . - Skoro tak .. nie mam nic przeciwko - powiedziałam i przytuliłam się do niego .
-Kocham Cię - powiedział i spojrzał w moje oczy .
-Ja Ciebie też kocham - powiedziałam i po chwili nasze usta złączyły się w czułym pocałunku .
**Miesiąc później**
   Od kilku dni czuje się strasznie . Ciągle mam mdłości i gigantyczny apetyt . Przez myśl przechodziło mi wiele spraw .... No ale w każdym razie i tak Michał kazał mi cały czas leżeć i spać . Trochę mi się to już przejadło. Nie mogłam chodzić do szkoły - dostawałam notatki od koleżanek i się z nich uczyłam .
-Nina . - wszedł do pokoju i przerwał mi czytanie notatek - Mam sprawę .
-Tak ? - powiedziałam i ustałam przed nim .
-Dzisiaj dostałem zaproszenie od Ignaczaka na kolacje . Mam przyjść ja i ty . Będzie jeszcze jego żona . Zgadzasz się ? - uśmiechnął się
-No .. Dobra .. A kiedy ?
-Dzisiaj o 17 . - powiedział i pocałował mnie w czoło . Przy nim czułam się .. tak cholernie szczęśliwa . Czułam, że u jego boku mogę być bezpieczna .
  Spojrzałam na zegarek . Okej . 15:30 . Dziękuję Michałowi że tak wcześnie to powiedział . Usiadłam przed szafą i zaczęłam wygrzebywać z niej jakieś ciuchy , które by się nadały . Z praktycznie samego dna wyciągnęłam czarną sukienkę . Przez chwilę zastanawiałam się skąd ją mam .
Przypomniałam sobie , że dostałam ją na 17 urodziny od Elizy . Powiedziała , że chce mnie kiedyś w niej zobaczyć .Nienawidzę sukienek , ale no dla Michała się poświęcę . No w końcu czego się nie robi dla miłości . Postanowiłam ją założyć . Do tego założyłam pasujący , brązowy paseczek . Włosy związałam w kok i do tego założyłam czarną opaskę . Powtórnie spojrzałam na zegarek . 16:30 . Udałam się do Michała . Stał , zapinając białą koszulę . Oparłam się o blat w kuchni i przyglądałam mu się . Wyglądał przepięknie . Na jego twarzy malowało się ogromne skupienie . Nawet nie zauważył że weszłam .
-Może ci pomóc ? - zaśmiałam się po czym momentalnie się odwrócił .
-Nie .. - powiedział i dalej próbował ją zapiąć . - No dobra . - opuścił ręce .
Podeszłam  do niego i zaczęłam zapinać mu koszule . Po około minucie męki nad zapinaniem -nareszcie !
-Pięknie wyglądasz - powiedział , złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie po czym musnął moje usta.
-A ty nieziemsko - uśmiechnęłam się do niego .
-No to dobra . Jedziemy . - powiedział , złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku drzwi . Zaczęliśmy się ubierać . Gdy byliśmy już gotowi do wyjścia udaliśmy się do samochodu , którym pojechaliśmy do restauracji . Przy jednym z wielu stolików siedział Krzysztof i jego żona .
-Cześć - powiedział Michał podając rękę Ignaczakowi i jego żonie .
-Dobry wieczór - powiedziałam po czym krzesełko obok mnie odsunął Michał . Usiadłam obok pani jak mniemam Iwony .
  Pół godziny później wszyscy już dobrze czuli się w swoim towarzystwie . Było bardzo miło . Oczywiście Michał praktycznie cały czas żartował z Igłą , a ja rozmawiałam o różnych rzeczach z panią Ignaczak . Po chwili chłopacy ucichnęli . Michał wstał , złapał mnie za rękę i pociągnął do góry . Patrzyłam się na niego z pytającym wzrokiem . Po chwili ... uklęknął przede mną .
-Nino .. Kocham Cię i nie mogę bez Ciebie żyć . Wyjdziesz za mnie ?
/\/\/\/\/\/\/\/\//\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Trolololoololo ;D
No nie dodałam wczoraj bo mi internet z deczka nawalał ;D
Więc przepraszam ;D Co do rozdziału - Dla mnie jest beznadziejny ._.
Jak myślicie ? Nina się zgodzi ? :P

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział XXVII

                                                       
KOM=MOTYWACJA :D
*Następnego Dnia*
-Na pewno ? - zapytała z niepewnością w głosie po czym mocno mnie przytuliła
-Tak - powiedziałam po czym chwyciłam walizkę i powoli udałam się do stojącego przy wyjściu Michała . - Do zobaczenia w Polsce - powiedziałam do niej po czym zniknęliśmy w wyjściu z lotniska .
  Lot samolotem jak to lot samolotem minął .. przynajmniej mi - dość szybko . No w końcu w moim zwyczaju jest spanie w samolocie praktycznie od samego początku .
-Nina - powiedział  Michał - Ninooo . Jesteśmy w Polsce .
-Jeszcze nie , mamo - powiedziałam nieprzytomna i odwróciłam się w stronę okna . Najwidoczniej pana Bąkiewicza to bardzo rozbawiło .. No ale cóż . Po kilku sekundach zorientowałam się w całej sytuacji . Wstałam z miejsca i udaliśmy się do wyjścia .. jako pierwsi .
  Nie wiem jak to komu przypasuje .. No bo 18 letnia dziewczyna i 30 letni chłopak .. mężczyzna . No w każdym razie cholernie się boje .. Fakt , że Michał nie wyglądał na tyle lat ile ma .. No ale przecież to siatkarz i nikogo nie oszuka ile ma lat . No ale miłość nie zna wieku . Mama mi to zawsze powtarzała . Po około 20 minutach drogi z lotniska do mojego domu .. Nareszcie byliśmy ! . Na całe szczęście nikogo w domu nie było . No jedynie chomik . Zaraz , zaraz . Co tu robi chomik ? No w każdym razie wypytam o to ciocie . Ona zawsze miała słabość do miniaturowych zwierząt .
-Może.. się czegoś napijesz ? - zapytałam jednocześnie rzucając moją torbę do szafy .
-Nie trzeba . - uśmiechnął się  . Zakręciło mi się w głowie , więc usiadłam . Nieświadoma , złapałam się za czoło - Co się stało ? - no kurde .. zaczną się pytania .
-Nie .. Nic - powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam .
-Nina - usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem  .  Poczułam jak coraz bardziej kręci mi się w głowie .. Nie chce żeby to wszystko co jest , za chwile odkrył Michał . Nie chciałam żeby litował się nade mną z powodu raka , jak inni . . . Pocałował mnie po czym spojrzałam na niego i przed sobą widziałam tylko czarne plamy , których co chwila przybywało  ..
*Michał*
-Nina ! Co się stało ? Nina - krzyczałem po czym chwyciłem telefon i zadzwoniłem do szpitala. Podałem adres i po kilku minutach karetka już była . Cholernie się bałem . Co jej się stało ? Czy to ta choroba , o której mówił Louis ? Pojechałem razem z nią .
 Po godzinie siedzenia w poczekalni i oczekiwania na jakiekolwiek informacje nareszcie wyszedł lekarz .
-Co z nią ? - ustałem przed nim .
-Jest .. dobrze . - powiedział po czym opuścił ręce i spojrzał na mnie - Możesz do niej wejść .
-Ale co się stało ?
-Nic .. To się powtarza . Przemęczenie . Była tu kilka dni temu . To nic poważnego - powiedział i odszedł .
Od razu udałem się do jej sali . Leżała na łóżku szpitalnym .Niepewnie do niej podszedłem . Jej oczy były otwarte i wpatrywały się w sufit
-Nina - powiedziałem siadając obok łóżka .
-Michał - spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem .
-Co się stało ? - złapałem jej dłoń i schowałem ją w moich dłoniach jednocześnie przyciągając do swojej twarzy . W moich oczach pojawiły się łzy .
-Nic - powiedziała i do jej oczu również zaczęły napływać łzy .Łzy słabości . Nachyliłem się nad nią i ją pocałowałem .
*Kilkanaście minut później*
-No .. A wtedy Ignaczak podszedł do trenera i powiedział że koniecznie musi się zatrzymać i sfotografować tą najbogatszą toaletę w Chinach .
-No Ignaczak .. - uśmiechnęła się  - Igłą szyte jest świetnym pomysłem
-Nono . - zaśmiałem się . W tym samym czasie do sali weszła pielęgniarka . Spojrzała na tabelę wiszącą na łóżku po czym przeniosła wzrok na Ninę .
-No Nino .. No to za tydzień znowu się pojawisz u nas .. - uśmiechnęła się - Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze .
-Ja też - powiedziała i spojrzała na mnie . Kochałem ją . Cholernie ją kochałem . Dlaczego ona mi nie chce powiedzieć co się dzieje ...
-No to .. Dzisiaj cię wypuścimy . Ale obiecaj że będziesz leżeć i odpoczywać! Teraz jest Ci to bardzo potrzebne ..
-Dobrze - powiedziałem - Ja już tego dopilnuje - spojrzałem na nią . Uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę .
-To ja nie będę przeszkadzać . - powiedziała pielęgniarka - A tak w ogóle .. Nie wiem czy powinnam .. Ale mam tu piłkę .. Mój syn kocha siatkówkę . Mogę prosić o podpis ? - zapytała nieśmiało
-Oczywiście - zaśmiałem się po czym chwyciłem piłkę i marker. Szybko się podpisałem i oddałem piłkę pielęgniarce . Uśmiechnęła się , pożegnała i wyszła . - No to od dzisiaj będę spędzać przy Tobie 24 godziny na dobę . O ile pozwolisz .. - uśmiechnąłem się - Podoba mi się to .
-Pozwolę - zaśmiała się i spojrzała na mnie.
-Nina ..
-Co takiego ? - zapytała
-Co .. ci się stało ? Dlaczego zemdlałaś ? - zapytałem niepewnie
-Bałam się .. Że to wyjdzie na jaw .. Nie chciałam żebyś wiedział .. - mówiła i znowu zawiesiła wzrok na suficie .
-Ale co ? - zapytałem .
-Bo ja .. Ja mam raka . Nowotwór szpiku .. kostnego - przełknęła ślinę . Poczułem jak mój świat się zawala . Momentalnie do moich oczu zaczęły napływać łzy . Nie mogłem ich powstrzymać .
-Dlaczego .. mi nie powiedziałaś ? - spojrzałem jej w oczy . Był w nich strach , ból .
-Bo .. Bałam się że nie będziesz chciał .. ze mną być .
-Dlaczego ? Kocham Cię . Rozumiesz ?  Nigdy nikogo bardziej nie kochałem . Nic nie sprawi że przestane cię kochać . Nie ważne . Razem przez to przejdziemy ! Słyszysz ? - złapałem ją za rękę i położyłem na swoim sercu .
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/
No szema :D Wiem że krótki :P
Nie pobijcie mnie tylko :( Plooooooooooose :D
Jak się podoba ? Bo mi nie ._. xd
Zostawiajcie komy :P
No to next rozdział jutro :P

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział XXVI


Komentarz = Motywacja ^^

Godzinę później Louis był już w domu . Nie mogłem patrzeć . Nie mogłem znieść widoku , gdy ona go przytula . Dlaczego , skoro znam ją dopiero godzinę ? Matko jakim ja jestem idiotą . Zakochanym od pierwszego wejrzenia idiotą .
Za jakieś pół godziny miała zacząć się cała ta impreza . Liam i Harry pojechali po jakieś napoje no i oczywiście ,%' . Zostałem z Niall'em , Louisem i Niną .
Na szczęście Nina i Louis byli zajęci kompletnie innymi sprawami , więc nie musiałem patrzyć na tę udrękę dla moich oczu i duszy .
**Nina**
Co chwila zerkałam na Michała . Był .. no nie będę się oszukiwać . On jest ..
-Nina - zaczął Louis - Eliza przyjedzie za jakieś pół godziny . - usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem
-To dobrze - powiedziałam po czym mój wzrok zaczepiłam na przeglądaniu Tumblr'a . W pewnym momencie wpadłam na obrazek Bąkiewicza . Spojrzałam się na niego , a potem z powrotem na laptopa . Uśmiechnęłam się delikatnie i wróciłam do przeglądania .
**Godzinę później**
-Nina ! - krzyczała Eliza stojąca w progu drzwi wejściowych .
-Eliza ! - również krzyknęłam po czym rzuciłam się na przyjaciółkę .
-Uważaj debilko ! - powiedziała i zaczęła się śmiać . - Jeszcze byś coś sobie złamała!
-A tobie ? - zapytałam z tajemniczą miną
-Ja to ja , a ty to ty . Nie wnikaj , bejbe - powiedziała i wystawiła szereg białych zębów . - No to gdzie twój ukochany ?
-A no właśnie nie wiem . Trochę się spił i gdzieś łazi obok chłopaków .
-No dobra . Poczekaj . Ja pójdę do pokoju Zayna i zostawię moje walizki , a potem przyjdę i wszystko mi opowiesz co tam słychać w tym naszym kochanym kraju nazwanym dawno , dawno temu Polską , za którą sama nie wierze że to powiem ale tęsknie . - uśmiechnęła się .
-Ta . - powiedziałam - Dobra już idź i nie gadaj - odwzajemniłam uśmiech po czym ujrzałam tylko znikającą Elizę z wypiętym na mnie językiem .
  Usiadłam na parapecie przy drzwiach balkonowych i co chwila spoglądałam na wesołego ... no bardzo wesołego Louisa . Co chwila podnosił do góry rękę , w której trzymał - to raz piwo , to raz whisky , a to raz wódkę . Nie mogłam uwierzyć co on robi . Ile ten osobnik może jeszcze w siebie wlać ? Zapewne jutro złapie go tak zwany ,,Kac Morderca'' , ale ja mu wtedy nie będę przynosić wody i herbatek . O nie ! Co to , to nie ja .
  Siedziałam sama , ale po chwili obok mnie usiadł Michał .
-Czeeść - powiedział uśmiechając się w moją stronę - Po raz kolejny , ale cześć .
-No cześć - odpowiedziałam również się uśmiechając - Ty nie wiesz ile on jeszcze może wcisnąć w siebie tej wódki ? - powiedziałam i spojrzałam na Louisa
-Nie wiem .. Dawno tak się nie bawił - zaśmiał się . - Może to z radości .
-Z jakiej radości ? - zapytałam śmiejąc się po czym na niego spojrzałam . Wyglądał tak .. tak .. pięknie .. Nina ! Ogarnij się do cholery jasnej !
-Z takiej , że ma Ciebie - powiedział spokojnie po czym na mnie spojrzał . Jego czekoladowe oczy , wystarczyły żeby z Metalów zrobiły się spokojne, niewinne dziewczynki . Mogłam patrzeć się w mnie godzinami . Spojrzał głęboko w moje oczy . Matko . Co ja mam teraz zrobić . Nie kontroluje nad sobą . ! Tracę kontrole ! Znam go niespełna 3 godziny .. Czy tyle wystarczy ... żeby się zakochać ?
Jego twarz była coraz bliżej mojej . Nie mogłam mu ulec . Czułam że zaraz zrobię coś , czego będę żałować ... Cholernie żałować .
-Nina ! Chodź na chwile - na szczęście z tej ,niezwykłej' chwili wyrwała mnie Eliza .
-Już idę - powiedziałam po czym gwałtownie wstałam i udałam się do niej .
-Nina .. Przykro mi - mówiła niemal ze łzami w oczach .
-Ale co się stało ?
-Wiem .. Jakbym Ci o tym nie powiedziała to byś miała mi za złe .. Ale ..
-Eliza ! Mów do cholery !
-Ale .. Nie pobijesz mnie ?
-Nie pobije Cię ! - powiedziałam z różnymi myślami  .. Czy ktoś umarł ? - Mów cholera !
-Spójrz - powiedziała po czym odwróciła mnie w stronę Louisa .. Doskonale bawiącego się Louisa . Doskonale .. Bardzo Doskonale .. Ciągnącego jakąś dziwkę z jasno - brązowymi , kręconymi włosami , do pokoju . Miałam ochotę tam podejść i dać mu lekcje życia . Dziewczyna .. Przepraszam - dziwka , którą Louis ciągnął do pokoju to niejaka Eleanor .
-Ja .. idę stąd .. Nie mów nic Louisowi , ani nikomu innemu . Rano znajdę jakiś samolot . Mam kasę . Poradzę sobie .
-Tylko nie rób .. nic głupiego .
-Nie martw się . To i tak nie zrobi żadnej różnicy ..
Postanowiłam nic nie robić , tylko po prostu zostawić Louisa . Zerwać z nim jakikolwiek kontakt . Wiem , że jest pijany . Ale to mnie nie obchodzi . Gdyby mnie kochał , od początku siedziałby ze mną , a nie pił , pił i pił . Miałam tego dość . Nie potrafię tak . Po co on wyznawał mi miłość ? Po co przyjeżdżał do Polski z prośbą o szanse , skoro kilka dni później miał to głęboko w dupie ? Nie . Nina ! Nie będziesz tracić życia na takiego .. takiego .. Nie będę teko kończyć .
Chwyciłam moją torbę i weszłam do ganku . Z pokoju w którym niedawno znalazł się Louis , dochodziły nieludzkie odgłosy , których opisywać nie będę . Założyłam buty i kurtkę .
Wyszłam na dwór . Nie miałam siły nawet płakać .
-Nina ! - usłyszałam wołanie za sobą . Odwróciłam się i zobaczyłam Michała .
-Co ? - krzyknęłam
-Gdzie idziesz ? - zapytał łapiąc mnie za nadgarstki
-Nie wiem . Jak najdalej stąd ! - powiedziałam i udałam się w dalszą drogę .
-Co się stało ? - złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę . W moich oczach pojawiły się łzy . Spojrzał na mnie po czym przyciągnął do siebie . Nie miałam siły się odepchnąć . Nie miałam siły i ochoty . - Chodź ze mną - dokończył
-Gdzie ? - zapytałam .
-Zobaczysz . - powiedział po czym uśmiechnął się , złapał za rękę i zaczął za sobą ciągnąć .
Szliśmy jakieś 3 minuty . Znaleźliśmy się na jakiejś polanie . Robiło się ciemno .
-Gdzie ty mnie prowadzisz ? - zapytałam
-No tu . - powiedział po czym wskazał dookoła . Zaprowadził mnie pod jakieś wielkie drzewo po czym usiadł . - A teraz .. Jeśli to nie jest łatwe to nie musisz .. Ale powiedz ,mi co się stało ?
-Louis .. - zaczęłam - On zdradził mnie . Jesteśmy ze sobą jakiś dzień , czy dwa a on już mnie zdradza .
-On ? Ciebie ? - otworzył szeroko usta - Nie no . Wpierdolę mu .
-Nie .. Może to było dla niego silniejsze . Jeśli bardziej ją kocha ..
-Ją .. To znaczy .. kogo ?
-Eleanor .- powiedziałam i przeczesałam włosy prawą ręką .
-Z nią ? Nie no teraz to naprawdę mu wpierdolę . - powiedział i wstał . Złapałam go za rękę i pociągnęłam , żeby usiadł . - Nie był wart .. Nie był ciebie wart .
-A może to ze mną jest coś nie tak ? Były chłopak którego znałam kilka lat , zdradził mnie  po tym jak przyjechał do Nowego Jorku żeby mnie przepraszać . Ter...
-Z Tobą jest wszystko dobrze . To z nimi jest coś nie tak - przerwał mi - Jak można stracić taką piękną dziewczynę ? - powiedział po czym ponownie spojrzał w moje oczy . Szybko odwrócił wzrok i objął mnie ramieniem . Znowu się w niego wtuliłam . Było dość zimno , a w jego uścisku było mi cieplej . Dlaczego ? Dlaczego on mi się tak cholernie podoba ?
  Siedzieliśmy tak około godzinę , może półtorej .
Spojrzałam na niego . Był uśmiechnięty i ukazywał swoje dołeczki w policzkach . Spojrzał na mnie . Znowu spojrzał mi głęboko w oczy . Zaczął zbliżać swoją twarz . Po kilku sekundach delikatnie musnął moje usta . Po czym się odwrócił . Teraz nie miałam czego żałować .
-Przepraszam - powiedział
-Za co ? - odrzekłam cicho po czym delikatnie odsunęłam jego twarz z powrotem w moją stronę , po czym zaczęłam całować .

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/
Trololololo ^^ Wiem że niektórzy mnie zabiją .. Ale to on ją kurwa zdradził! :D /
Nie no odwala mi kolejny dzień z rzędu . Trololo .
Dzisiaj Delecta wygrała . Trololo ♥
I Skra , kurwa nareście ♥ SKRA SKRA SKRA ♥
Kocham Resovie i Skre ♥
Dzisiaj meeecz , kutwa ♥

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział XXV


  Znowu  .. Znowu te cholerne białe ściany i znowu ten cholerny zapach , którego nie dało się opisać w żaden sposób . W sali byłam sama . Na korytarzu jedynie kręciły się pojedyncze kobiety z chustkami na głowach i sinych oczach . Nie mogłam na to wszystko patrzeć . Miałam już tego cholernie dość ! Miałam ochotę wyjść i skoczyć z pierwszego lepszego mostu . Taki myśli dręczyły mnie od kilku tygodni .
   Spojrzałam się na szklane drzwi nieprzytomnym wzrokiem i zobaczyłam w nich lekarza z ciocią .
-No jak się czujesz ? - zapytał lekarz wpatrzony w białą kartkę .
-Nie wiem .. Źle . Dobrze . Nie mam pojęcia . - powiedziałam wpatrując się w sufit .
 Poczułam delikatne mrowienie w brzuchu .
-No wyniki są dobre . Zgodność to jak mówiłem 9 na 10 . Więc przeszczep nastąpi za kilka tygodni . Ale wcześniej nastąpi chemio-terapia .
 Chemio-terapia ? No tak . Przecież to było oczywiste . Jedyne o czym teraz marzyłam to mocno przytulić się do Louisa .
-No i Nino . Dzisiaj zrobiliśmy badania więc jutro możesz lecieć do Londynu . - powiedziała uśmiechając się do mnie
-Naprawdę ? - powiedziałam i odwróciłam wzrok od sufitu . Uśmiechnęłam się szeroko .
-Tak . Jeszcze dzisiaj się wypiszemy i hulaj dusza piekła nie ma - zaśmiał się .
-Dziękuję - powiedziałam cicho patrząc w sufit , tak jakby to było niebo . Miałam ochotę wycałować stworzyciela po nogach .
-Więc szykuj się do wyjścia - powiedział wskazując na mnie palcem i dziwnie się przy tym uśmiechając .
  Po około godzinie czekania na mojego kochanego , nieobliczalnego i roztrzepanego lekarza (czy naprawdę on nie jest ze mną spokrewniony?) nareszcie wyszłam z tego koszmaru , którym jest szpital .
 Napisałam do Louisa z pytaniem o której jutro mam samolot . Od razu otrzymałam odpowiedź - ,Jutro - 8:35''
  Jest 22 .. Musze się jeszcze spakować . No dobrze .
Wróciliśmy do domu i od razu spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy do średniej wielkości , czarnej torby . Telefon , słuchawki na zabicie czasu w samolocie , laptop oraz ciuchy , po czym położyłam się spać .
*Next Day*
Obudziłam się , a raczej obudził mnie budził . Była 7:30 . Spanikowana tym że nie zdążę na samolot. Szybko wstałam i założyłam czarne rurki , biały podkoszulek oraz czerwoną , jednoczęściową bluzę . Udałam się na dół gdzie czekała już ciocia . Była 8 . Nina do cholery ! Masz pół godziny i jeszcze jakieś 10 minut drogi na lotnisko !
Ciocia szybko zawiozła mnie na lotnisko . Może skróciła czas jazdy o jakieś 3 minuty przez liczne wymijanie na drodze . Szybko się z nią pożegnałam i pognałam do samolotu . Na szczęście zdążyłam . Wsiadłam do samolotu po czym niemal natychmiastowo zasnęłam .
PO kilku godzinach żmudnego lotu byłam w Londynie . Chłopacy mieli próby więc miałam rozgościć się u nich w domu . Miał być tam ten jego kolega .. Ciekawiło mnie kto to jest .. Niemalże ciekawość zżerała mnie od środka . Po około 10 minutach drogi z lotniska do domu szanownych państwa One Direction nareszcie byłam . Praktycznie nic się nie zmieniło , tylko krajobraz dookoła .
Weszłam do środka , odstawiłam walizkę po czym udałam się do pomieszczenia,z którego dochodziły dźwięki telewizora . Jak mniemam meczu siatkówki . Moim oczom ukazał się wysoki brunet . Nie widziałam jego twarzy , ponieważ siedział odwrócony . Powoli do niego podeszłam (czytaj : jak w filmie kryminalnym) i przywitałam się .
-Nina - powiedziałam podając rękę i serdecznie się przy tym uśmiechając
-Michał - wstał i odwrócił się w moją stronę .
Stałam przed nim jakbym nagle zastygła . Przecież .. Przecież to on . Michał Bąkiewicz . Moja odwieczna miłość.. (Jebać te kilkanaście lat różnicy!) Na szczęście w porę się ocknęłam . Przez chwilę poczułam że byłby idealnym mężem i ojcem . Ale i tak wątpię że dożyłabym naszych dzieci ... Tak . Wiedziałam że i tak nie przeżyje i nic nie zmieniłoby mojej myśli . Cholernie się jej bałam , ale jednak .
**Michał**
  Odwróciłem się a moim oczom ukazała się piękna brunetka o niemalże całkowicie czarnych ,bardzo pięknych oczach. Ona zdecydowanie miała w sobie to coś o czym zawsze marzyłem . Widząc ją , wiedziałem że nie jest dziewczyną która klei się do pierwszego lepszego faceta . Widziałem że jest wyjątkowa . Tylko szkoda że ma chłopaka ...  I to jeszcze mojego najlepszego przyjaciela który bez przerwy o niej opowiada . No cóż . Bąkiewicz , ogarnij się !
-Ty .. chodzisz z Louisem , tak ? - zapytałem .. Nie wiedziałem co powiedzieć więc palnąłem pierwsze co mi przyszło do tej głowy .
-Sama nie wiem .. Raczej tak . - uroczo się uśmiechnęła-A co , mówił Ci coś ?
-Yy.. Nie . Mówił tylko że przyjeżdżasz i że .. nie może się doczekać - skłamałem .. To znaczy nie skłamałem tak całkowicie tylko nie powiedziałem szczegółów .. To nie grzech , prawda ?
-Aha - powiedziała po czym zaczęła rozpinać płaszcz .
-To może .. usiądziesz . Albo napijesz się czegoś ? - zapytałem - Chłopacy pokazali mi mniej więcej co , gdzie i jak .
-Nie potrzeba - uśmiechnęła się i zdjęła czapkę odsłaniając tym najpiękniejsze włosy w moim życiu . Dlaczego miałem takie uczucie w jej towarzystwie ? Ona ma 17 lat .. ale wiek nie zna miłości .. WRÓĆ ! Miłość nie zna wieku . Nie wiem dlaczego ale przez myśl przeszła mi ona , trzymająca na rękach małe dziecko przy kominku a obok niej .. Louis ? Zaraz , zaraz . Chwila ! Umyśle . To nie Louis tylko ja . Tak . To z pewnością ja . I ona . Piękna . Czy to miłość od pierwszego wejrzenia ? Oby nie , oby nie , oby nie . Proszę ! Tylko nie to . Zakochać się w kimś całkowicie nieosiągalnym .. Matko , co ja robię . . W moim brzuchu poczułem dziwne mrowienie . Motylki ?
-To .. Usiądź . - uśmiechnąłem się i wskazałem na miejsce na kanapie .
-Za chwilę .Tylko odłożę kurtkę - powiedziała i nim się obejrzałem wyszła z salonu . Chwilę później wróciła i usiadła obok mnie . Oglądałem właśnie mecz Resovii i Politechniki . Oczywiście byłem za Resovią.. Od zawsze im kibicowałem . Najciężej było grać z nimi ..
-Oo . - zaczęła - Resovia . - uśmiechnęła się ukazując przy tym szereg pięknych , białych zębów . STOP do cholery !
-Lubisz siatkówkę ? - zapytałem .
-Kocham . - uśmiechnęła się ponownie - Bym zapytała czy ty też ale wnioskuję , że zawodnik powinien raczej lubić to w co gra - zaśmiała się razem ze mną .
  Louis kiedyś wspominał , że ona na coś choruje . Ale nie chciał powiedzieć na co . A tak zwyczajnie zapytać się bez powodu i bez bliższego poznania , raczej nie wypadało .
-Będziesz na imprezie , którą robi Louis ? - zapytałem po kilku minutach ciszy .
-Raczej tak . - uśmiechnęła się . Cholera . Znowu ! . No ale lepiej żeby się uśmiechała niż płakała albo była smutna , prawda ? - Chyba mnie nie wygoni ..
-Raczej nie . - wstałem i udałem się do kuchni po czym wróciłem z dwoma szklankami wody . - Może wody ? - zapytałem .
-Chętnie - powiedziała i wyciągnęła rękę aby sięgnąć po szklankę z wodą i upiła z niej łyk . Wpatrywałem się w nią jak w jakiś kurde obrazek .. Dla mnie była najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem . Louis ma wielkie .. Przepraszam . Gigantyczne szczęście , że może pocałować kogoś takiego jak ona . Pocałować , dotknąć , przytulić . A ja jedynie mogłem podać jej rękę ..

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Ahahahaha :D Wiele osób zapyta dlaczego tak szybko . Kurde no ;D Jestem mega dumna z chłopaków ♥ Chociaż nie szło dobrze w 1 i 4 secie ale i tak KOCHAM WAS RESOVIA ♥
No więc tu macie rozdział który mi się zajebiście nie podoba ale okej ;D Taka tam nagroda za udany mecz , kutwa ♥
Więc jak się spostrzegliście jest tu nowy bohater :P A dla niewtajemniczonych oto kilka jego zdj . z wizerunkiem jaki miałam na myśli , pisząc ten rozdział :D

http://www.plusliga.pl/download/scaleCrop/606x404/id/3094/file/news-BOT-Skra-B-towamp151-Domex-Tytan-AZS-Cz-wa-009.jpg
http://25.media.tumblr.com/tumblr_mebikvr9s21rdtc2fo1_500.jpg
http://www.polskatimes.pl/tag/felieton-michal-bakiewicz.html
http://i83.photobucket.com/albums/j301/Hogudzidek/uy78t.jpg?t=1186433686

Wszyscy Kochamy Bąkaa ♥ :D
No mogę powiedzieć że Nina również :D A wy jak sądzicie ? ;>